Muzułmanie na jednym oddechu wymieniają 99 imion/atrybutów Allaha (co ciekawe, nie ma wśród nich określenia „Ojciec”). A katolik Jan Kowalski? Bóg, zdradzając nam imię, ukazał swą tożsamość, charakter. Jego wypowiadanie z wiarą może zmienić życie! Kiedy wymawiamy je „nadaremno”?
Pamiętam moje zdumienie, gdy w jednym z filmów fabularnych pełen grozy krzyk „Jesus Christ” lektor przeczytał jako „Cholera!”, a „Imię ponad wszelkie imię” stało się wulgaryzmem. Sytuacji nie ułatwiają popkulturowa nowomowa i klimaty rodem ze skądinąd sympatycznej amerykańsko-anielskiej sagi „Autostrada do nieba”, w której główny bohater zwracał się do Pana panów i Króla królów per „szefie”. Szef to, szef tamto…
To nie szef!
Jak to dobrze, że dziennikarz Michał Nikodem opracował biblijną księgę imion, badając tym samym cechy charakteru Pana Zastępów! Książka „77 imion Boga” (Wydawnictwo Zacheusz) nie jest lekturą na jeden wieczór, choć oczywiście można ją połknąć w kilka godzin. To poruszające teksty, do których trzeba wracać, karmić się nimi, zachwycać, pozwalać, by w nas rezonowały. To lektura obowiązkowa dla Kowalskiego, który przecież stworzony jest „na obraz i podobieństwo” Tego, o którym jest ta książka, a zatem wypisane w niej imiona mógłby wpisać do… swojego CV. Wiem, brzmi kosmicznie… Nieprzypadkowo jednak w Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Tylko Jego imię zawiera Obecność, którą oznacza”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz