Przeciwności nie oznaczają schyłku tego „projektu”. Pokazują, jak bardzo jest ważny.
To było z górą rok temu. Któregoś dnia druga córka Justyny i Dariusza Galińskich z Gdańska, trzynastoletnia dziś Zosia, przyszła do ojca z odkrywczą myślą.
– Tata, wy nie jesteście jak Pan Bóg. Bo wy wypominacie nam różne sprawy i wracacie do tego, że coś źle zrobiliśmy, a Pan Bóg tak nie robi – powiedziała.
– Z czego to wnosisz? – zapytał zdziwiony ojciec.
– Bo jak Jonasz nie chciał iść do Niniwy i wszedł na statek, to Pan Bóg spowodował, że połknął go wieloryb. I gdy po trzech dniach ten wieloryb go wypluł, to Pan Bóg nie wypominał Jonaszowi, że zrobił źle trzy dni temu, że Go nie posłuchał – zwróciła uwagę mała egzegetka.
– To było mocne. Mąż powiedział: „Zosiu, masz rację”. Aż ciarki mnie przechodzą, jak sobie to przypominam – mówi Justyna.
Ale to nie koniec biblijnych porównań dziewczynki. – Tato, ale w zasadzie to ty jesteś dla nas tym wielorybem! Bo jak ja nie chcę zrobić czegoś, co ty mówisz, że powinnam, to ty tak jak wieloryb połykasz nas i powodujesz, że ja to muszę zrobić – kontynuowała Zosia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak