Nie ukrywam film "22 lipca" (reż. Paul Greengrass) jest ciężki. Miejscami bardzo realistyczny, co nie ułatwia odbioru, bo jest oparty na faktach.
Pewnie większość z nas pamięta strzelaninę na wyspie Utoya w 2011 roku. 69 osób zginęło - uczestnicy obozu. Wielu zostało rannych i straciło najbliższych. Wcześniej, by zrobić zamieszanie zamachowiec zdetonował bombę w centrum Oslo, na miejscu zginęło 8 osób.
Film skupia się na Breiviku (Anders Danielsen Lie) i jego pokręconej grze (dopiero teraz dowiedziałam się, że miał styczność z wolnomularstwem), ale także na jednej z ofiar, której cudem udało się przeżyć, jednak powrót do normalnego życia jest trudny. Wymaga rehabilitacji. Viljar (Jonas Strand Gravli) przez dłuższy czas jest zrezygnowany, ciągle przeżywa koszmar w głowie. Siłę do walki odnajduje w momencie, gdy dowiaduje się, że zamachowiec może uniknąć więzienia. Viljar zrobi wszystko, by do tego nie dopuścić.
Także rodziny zamordowanych chcą sprawiedliwości. Nie chcą, by zamachowiec uniknął zasłużonej kary.
Film w ciekawy sposób pokazuje także prawnika Geir Lippestad (Jon Øigarden) wynajętego przez zamachowca. Z jednej strony widać, że kompletnie nie zgadza się ze swoim klientem, a z drugiej strony próbuje mu pomóc szukając rozwiązań - osób, które zeznawałyby na korzyść Breivika. Można sobie zadać pytanie, jak można bronić mordercy, który jest dumny z tego, co zrobił.
Film jest też hołdem dla pomordowanych, by o nich nie zapomnieć.
Polecam.
22 JULY | Official Trailer [HD] | NetflixM. Gajos