Jedno proste pytanie wystarczyło, aby Jean-Louis Constanza, inżynier robotyk i przedsiębiorca z Paryża, zrozumiał, że tylko on może zaradzić problemom swojego syna Oscara. Chłopak cierpi na genetyczną chorobę neurologiczną, która nie pozwala na prawidłowe przekazywanie impulsów nerwowych do nóg.
A pytanie brzmiało: "Tato, dlaczego nie zbudujesz robota, który pozwoli mi chodzić?". "W ten sposób [Jean-Louis Costanza] postanowił, razem z innymi specjalistami z branży, założyć firmę, nazwaną później Wandercraft, która produkuje tzw. egzoszkielety dynamiczne, by pomóc osobom z niepełnosprawnościami poruszać się bez pomocy wózka inwalidzkiego" - pisze Alessandro Vinci w mediolańskim "Corriere della Sera".
To było w roku 2012 r., Oscar był jeszcze dzieckiem. Dziś ma 16 lat i dzięki pracy swojego taty wreszcie ma upragnionego robota. "To dla mnie nowość, bo wcześniej zawsze potrzebowałem pomocy, żeby chodzić. Teraz nie ma już takiej konieczności, dzięki czemu czuję się niezależny" - opowiadał chłopak dziennikarzom Reutersa.
To - jak pisze CdS - milowy krok w technice, po 9 latach intensywnych projektów, realizacji i "dostrajania" egzoszkieletu, opartego na wyrafinowanych algorytmach symulacji ruchu człowieka. Wciąż go udoskonalano z użyciem najnowszych technologii, a także dodano możliwość sterowania nim za pomocą głosu.
Kiedy Oscar chce go użyć, nie musi robić nic poza zapięciem pasów i wydaniem komendy: "Robocie, wstań". W tym momencie szkielet, który podtrzymuje cały tułów, ustawia się w pozycji pionowej i pozwala chłopakowi skierować kroki w pożądanym kierunku.
baja /Corriere della Sera