Kryzys ekologiczny jest także kryzysem duchowym. A na ten ostatni Kościół ma odpowiedź.
Ekologia jest dla Kościoła XXI wieku tym, czym była kwestia robotnicza w XX wieku – to zdanie dr. hab. Marka Rymszy, doradcy Prezydenta RP, jest tyle efektowne, co niezwykle trafne. Tak, Kościół musi zmierzyć się z problemem kryzysu klimatycznego i wszystkich jego konsekwencji, bo dotyczą one człowieka, który, jak ujął to Jan Paweł II, jest drogą Kościoła. Kościół musi towarzyszyć człowiekowi w tym trudnym doświadczeniu, a że ma z tym poważny problem – widać doskonale w Polsce.
Przyznaję, że łudziłam się przez chwilę, iż apokaliptyczne obrazy zniszczeń po nawałnicach w Polsce, po potężnych powodziach w Niemczech, Belgii i Holandii, których bilans ofiar na pewno wzrośnie, zrobią wrażenie na każdym. Że nastąpi jakaś zgoda, że jest to istotnie efekt zmian klimatycznych wywołanych także działalnością człowieka, czyli wysoką emisją dwutlenku węgla do atmosfery (bo dyskusja, ile w zmianach klimatycznych naturalnych procesów, którym podlega Ziemia, a ile działań człowieka – na pewno pozostanie otwarta). Że chodzi już nie tylko o, jak się zwykło popularnie określać, globalne ocieplenie klimatu, ale o destabilizację klimatyczną, czyli upały i susze przeplatane gwałtownymi ulewami czy silnymi atakami zimy w miejscach, które dotąd były od tego wolne.
Tymczasem w mediach środowisk kojarzonych z katolicyzmem czytam, że kryzys ekologiczny został wymyślony przez potężne grupy interesów (ciekawe notabene, że przynajmniej część tych środowisk mówi to samo o pandemii COVID-19 i szczepionkach na koronawirusa), że nie ma związku między zagrożeniem ekologicznym a wykluczeniem społecznym, wreszcie – że ekologia to nowa religia, a Kościół nie powinien zajmować się niczym innym jak tylko zbawieniem duszy człowieka. Łatwo rozprawić się z tym ostatnim stwierdzeniem, bo nie zbawi się duszy, nie przechodząc przez ziemię i nie rozwiązując z chrześcijańskiego punktu widzenia wszystkich ludzkich problemów. Dlatego tak potrzeba katolickiego, naukowego światła dla choćby rozeznania się w gąszczu ruchów ekologicznych, z silnymi ideologicznie ruchami lewicowymi, a przede wszystkim uświadomienia różnicy między ekologizmem a zielonym konserwatyzmem, między ekologizmem a ekologią integralną, której celem jest ochrona całego stworzenia i każdego życia, również nienarodzonego, i działanie na rzecz zrównoważonego rozwoju.
Ta kwestia jest jednym z priorytetów pontyfikatu papieża Franciszka, który nie tylko w encyklice Laudato si’, ale i w licznych bardzo wypowiedziach apeluje o zaangażowanie chrześcijan na rzecz troski o wspólny dom, jakim jest Ziemia, o ochronę życia i podnoszenie świadomości ekologicznej. O potrzebie nawrócenia ekologicznego mówił już wiele lat wcześniej Jan Paweł II, ba – Kościół od początku istnienia ma jasne zdanie w sprawie ochrony przyrody, ale w polskim Kościele mamy wciąż w tej dziedzinie bardzo wiele do zrobienia.
Episkopat Polski swój pierwszy list ekologiczny do wiernych (2018 r.) wydał trzy lata po encyklice Franciszka, a i on był mało zauważony, nie mówiąc już o szerszej dyskusji w parafiach czy innych wspólnotach. Jest, owszem, kilka nowych inicjatyw. Rozpoczęła w Polsce działalność międzynarodowa organizacja Światowy Ruch Katolików na rzecz Środowiska, która m.in. współtworzy wspólnoty Laudato si’. Caritas Polska organizuje Niedziele św. Franciszka i akcję Zielone Parafie. W proekologiczne działania coraz mocniej angażuje się Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży. Od wielu lat działa franciszkański Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu (REFA). Ale to… w zasadzie wszystko. Przyznają Państwo, że wobec wyzwań, które stoją przed nami, to bardzo, bardzo mało.
„Ludzkość wezwana jest do uświadomienia sobie konieczności zmiany stylu życia, produkcji i konsumpcji, by powstrzymać globalne ocieplenie albo przynajmniej wyeliminować przyczyny wynikające z działalności człowieka” – napisał papież Franciszek w Laudato si’. Już Benedykt XVI zauważył, że kryzys ekologiczny jest także kryzysem duchowym. A na ten ostatni Kościół ma odpowiedź.
Dlatego – choć moim zdaniem najistotniejsze są te inicjatywy i ruchy, które powstają oddolnie – wsparcie hierarchii w działaniach na rzecz ekologii integralnej uważam za ważne i konieczne. Chodzi o budowanie intelektualnego zaplecza oraz inspirowanie i wspieranie inicjatyw proekologicznych w diecezjach i parafiach, a może przede wszystkim o pomoc w duchowym rozeznawaniu licznych ekologicznych ruchów, prądów i mód. Skoro mamy delegatów episkopatu do tak wielu różnych, czasem zaskakujących grup, ruchów, dlaczego nie do ochrony naszego wspólnego środowiska, w którym żyjemy?
Biskup od ekologii potrzebny jest od zaraz. •
Ewa K. CZACZKOWSKA