Sobota była kolejnym dniem protestów przeciwko ograniczeniom epidemicznym, jakie wprowadzono w kilku regionach kraju. Na ulice Sydney, gdzie lockdown obowiązuje od miesiąca, wyszły tysiące ludzi. Mniejsze demonstracje miały miejsce w Brisbane i w Melbourne.
Restrykcje zostały ponownie wprowadzone w niektórych częściach kraju w związku ze wzrostem liczby zakażeń i pojawieniem się na kontynencie wariantu Delta. Dodatkowym powodem ogłoszenia obostrzeń w Australii jest niski poziom wyszczepienia populacji. Zaledwie 14 proc. dorosłych Australijczyków zdecydowało się zaszczepić. Jest to najgorszy wskaźnik wśród krajów OECD - podkreśla na swym portalu BBC News.
Władze Nowej Południowej Walii (NSW) podały w sobotę, że w ciągu ostatniej doby liczba zakażeń w tej prowincji wzrosła o 167 nowych przypadków. Wskaźnik zakażeń nie obniżył się tam, mimo że od ponad miesiąca w NSW obowiązuje lockdown. Minister zdrowia tego stanu, Brad Hazzard zaapelował w sobotę do władz innych prowincji, by przekazały nadwyżki szczepionek Nowej Południowej Walii. Wcześniej z takim apelem wystąpiła premier lokalnego rządu NSW Gladys Berejiklian.
W sobotę władze Australii podały, że do dotkniętej kolejną falą koronawirusa Nowej Południowej Walii zostanie wysłanych dodatkowo 50 tys. doz szczepionek.
Hazzard poinformował w sobotę, że 18 osób uległo "jednoczesnemu" zakażeniu podczas stypy po pogrzebie bliskiej osoby.
"Jeśli sytuacja w Nowej Południowej Walii dalej będzie się pogarszać, to stworzy to ogromny problem dla pozostałych części kraju" - argumentował Hazzard. "Nowa Południowa Walia jest bramą wjazdową do całej Australii" - podkreślił.
Sobotnie manifestacje w Sydney rozpoczęły się w podmiejskiej dzielnicy Haymarket, którą stanowe władze medyczne zakwalifikowały nieco wcześniej jako główne ognisko zakażeń.
Manifestanci przemierzający centralne ulice największego miasta Australii wznosili okrzyki: "Wolność!" i "Obudź się, Australio!". Niektórzy mieli ze sobą transparenty z napisem: "Zrzuć maskę! Daj usłyszeć swój głos!".
Protestujący zablokowali ulice prowadzące do sydnejskiego ratusza. Jedna z grup obrzuciła butelkami konną policję. Aresztowano łącznie 57 osób - poinformował policja Nowej Południowej Walii.
"Nasze jednostki policyjne szanują i popierają prawo osób oraz grup obywateli do korzystania ze swobody wypowiedzi i zgromadzeń, jednakże dzisiejsze zgromadzenie stanowiło jawne pogwałcenie regulacji epidemiologicznych ogłoszonych przez władze" - zaznaczono w sobotnim komunikacie policji.
Demonstracja w Melbourne odbyła się w pobliżu lokalnego parlamentu. Jej uczestnicy odpalili kilkanaście rac. Z kolei w Brisbane przeciwnicy restrykcji zgromadzili się w tamtejszym ogrodzie botanicznym.
W całej Australii odnotowano dotąd 32 594 zakażenia koronawirusem i 916 zgonów wywołanych przez Covid-19. Australia, która w pierwszej fazie epidemii dość dobrze radziła sobie z kryzysem i była raczej chwalona za konsekwencję w zamykaniu granic powietrznych oraz morskich i natychmiastowe lockdowny, od wielu tygodni doświadcza pogorszenia się sytuacji. Wysoce zakaźny wariant Delta koronawirusa zakwestionował dotychczasową strategię walki z koronawirusem - pisze portal BBC News.
W Sydney, gdzie w sobotę odnotowano 1703 aktywne zakażenia koronawirusem - mieszkańcy nie mogą opuszczać swoich domów z wyjątkiem zakupów spożywczych, ćwiczeń fizycznych i z innych niezbędnych powodów. Istnieją obawy, że zamknięcie Sydney może przedłużyć się do września. Modelowanie wykazało bowiem, że wyeliminowanie źródeł zakażeń może zająć władzom sanitarnym miesiące.
Mieszkańcy Australii Południowej pozostaną siedem dni w domach po wykryciu pięciu przypadków zakażenia wariantem Delta, a stan Wiktoria, w którym w sobotę odnotowano 12 nowych infekcji - w stosunku do 14 w piątek i 22 w środę - utrzyma blokadę przynajmniej do do polowy przyszłego tygodnia. (PAP)
mars/
arch.