Arcybiskup Melbourne zaproponował śmiałą wizję restrukturyzacji swojej diecezji. Jego zdaniem, nie ma sensu zamykanie kolejnych parafii, do których prawie nie uczęszczają już wierni. Lepszym pomysłem jest przekształcenie ich w kilkadziesiąt misji o charakterze ewangelizacyjnym, odpowiadających na konkretne potrzeby duszpasterskie danej społeczności. Realizacja tego planu zajmie kilka lat i – zdaniem hierarchy – daje nadzieję na stopniowe odnawianie życia religijnego w tym regionie.
Przykładowa misja będzie obejmować 3-4 dawne parafie. Księża będę mieszkać razem, a nie jak dawniej, każdy na swojej plebanii. Zdaniem ordynariusza Melbourne pozwoli to im zjednoczyć siły, efektywniej pracować i dostosować się do trudnych okoliczności w jakich znalazł się Kościół. „Tylko w ten sposób możemy podnieść się ze zgliszcz, jakie zostawiły przemiany kulturowe, pandemia oraz bolesna historia wykorzystywania seksualnego w Kościele australijskim” – powiedział abp Peter Comensoli.
Hierarcha uważa, że bez tej reformy odpływ wiernych może oznaczać koniec archidiecezji. Dlatego zorganizował już dwa spotkania konsultacyjne w sprawie planowanych zmian, w których udział wzięli zarówno duchowni jak i wierni świeccy. Kolejne odbędą się w sierpniu i wrześniu. Niepokój arcybiskupa budzi także coraz gwałtowniejszy spadek powołań do stanu duchownego. Ponad połowa z 224 księży pracujących w Melbourne i 28 kleryków, którzy studiują w miejscowym seminarium, to obywatele innych państw.
Łukasz Sośniak SJ