Osią przesłania z Medziugoria jest wezwanie do nawrócenia, modlitwy o pokój, pokuty, powrotu do praktyk religijnych oraz zaufania Bogu, który jest Panem historii - mówi KAI abp Henryk Hoser, wizytator apostolski w Medziugoriu. Dodaje, że fenomenem jest również „spowiedź, dokonywana tu często po latach i wielu przejściach, a pięćdziesiąt konfesjonałów często nie wystarcza”.
A czym Ksiądz Arcybiskup tłumaczyłby rozkwit tej duchowości, skoro same objawienia nie są jeszcze uznane przez Kościół?
Tym, że jest to wezwanie do nawrócenia, do pokuty, do wiary, która zanikła, do modlitwy, która przestała być praktykowana indywidualnie i rodzinnie. Powrót do tych wartości, które nas wiążą bezpośrednio z Bogiem jest typowym zjawiskiem w duchowości Medziugoria. Nazywam to wymiarem wertykalnym proponowanym w epoce skrajnego horyzontalizmu, w której żyjemy. Powrót do form, które zostały zagubione jako mniej ważne, jako mało prospołeczne, jest w tej chwili nowością dla katolików w wielu krajach. Modlitwa, nawrócenie, kult Matki Bożej i Jezusa Chrystusa w formach klasycznych, post – te elementy są spójne. One razem w Medziugoriu współistnieją i są tam proponowane.
Widzimy rozwój tej duchowości na świecie, a przede wszystkim fenomen wielokrotnego przyjazdu tych samych pielgrzymów, którzy raz przyjechawszy, odczuwają potrzebę powrotu.
Przed pandemią do Medziugoria przyjeżdżało ponad trzy miliony pielgrzymów rocznie. Skąd było ich najwięcej?
Od lat największą liczbę stanowili Włosi. Ale we Włoszech nastąpiła sukcesja pokoleń: starsi wierzący odchodzą, a laicyzacja, która jest tam bardzo duża, powoduje, że młodsze pokolenia już nie są zainteresowane tym obszarami wiary, które by ich skłaniały do przyjazdu. Przed pandemią największą grupą byli Polacy. Przyjeżdżały bardzo liczne autokary z Polski i cały czas język polski był w Medziugoriu słyszany.
W normalnych warunkach mamy pielgrzymów z całego świata, czasami z bardzo odległych miejsc. Silnym „nurtem” jest Korea, również Filipiny, ale często gościmy katolików z wyspy Mauritius na Oceanie Indyjskim i z sąsiedniej wyspy Réunion. Z Afryki jest ich mniej, dlatego że te pielgrzymki są kosztowne, są też trudności wizowe. Niemniej jest to obraz końca świata z Apokalipsy, gdzie są zgromadzone wszystkie ludy i narody (por. Ap 7,9).
A co można powiedzieć o samej wiosce Medziugorie? Ilu liczy mieszkańców? Kim są?
Są to Chorwaci. Jest ich około 5500. W większości są bardzo z Kościołem związani. Bardzo wysoki procent praktykuje wiarę. Fenomenem jest to, że praktycznie wszyscy uczniowie szkół średnich są zaangażowani w działalność Młodzieży Franciszkańskiej (FRAMA), pracującej w pięciu sekcjach, bardzo twórczych, bardzo ciekawych. Nie spotyka się tego gdzie indziej, bo przecież lata dorastania to czas „nieba w płomieniach” i wielu młodych ludzi po bierzmowaniu odchodzi od praktyk religijnych. Tutaj to zjawisko nie występuje. Panuje ogromne zaufanie do franciszkanów jako wychowawców i tych, którzy proponują jakąś formę ojcostwa duchowego.
W Medziugoriu osiedliło się wiele katolickich wspólnot. Jaki jest ich charakter?
Jest ich kilkanaście. Są to wspólnoty zagraniczne, głównie pochodzenia włoskiego. Jedna powstała w Wiedniu. Kanonicznie mają one status publicznych albo prywatnych stowarzyszeń wiernych. Nie miały jednak dotychczas autoryzacji miejscowego biskupa z diecezji Mostar-Duvno. Przez lata praktykowana więc była i tolerowana prowizorka. Dopiero teraz udało nam się uregulować sytuację siedmiu spośród tych wspólnot.
Pojawiają się również kleryckie zgromadzenia męskie. Są już montfortanie, którzy żyją charyzmatem św. Ludwika Marii Grignion de Montforta. Wynajęli dom i zaczęli działać. Wspólnota Błogosławieństw także ma swoich kapelanów, którzy pomagają w parafii w Medziugoriu. Zapowiadają się też inni. Te wspólnoty kleryckie są bardzo potrzebne, bo oczekujemy spowiedników w różnych językach.