Dzień Ojca. Co kard. Wyszyński pisał do swego ojca podczas uwięzienia?

Dziś obchodzimy Dzień Ojca. Wielkim świadectwem miłości syna do ojca są listy, jakie kardynał Stefan Wyszyński pisał w okresie uwięzienia do swego ojca - Stanisława. Choć skrupulatnie sprawdzane przez komunistycznych cenzorów, listy były pełne próśb do ojca i członków rodziny o zachowanie spokoju i ufności w Boży plan.

"Wcześnie straciłem Matkę rodzoną, która miała szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Ostrobramskiej, dokąd jeździła z pielgrzymką, jeszcze z Zuzeli. Ojciec mój natomiast ciągnął zawsze na Jasną Górę. Cześć Matki Bożej w życiu domowym była bardzo rozwinięta" - pisze w "Zapiskach więziennych" kard. Stefan Wyszyński. Nie bez powodu przyszły prymas w swym biskupim herbie umieścił wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. Jego listy do ojca przepełnione są duchowością Maryjną.

1. Już w pierwszym liście hierarcha, zatrzymany i uwięziony niespełna miesiąc wcześniej, prosił ojca, aby ten "nie tracił sił na smutek i wątpliwości" i by "pełnił to, co jest zadaniem Twego sędziwego wieku - modlitwę za Twego syna".

"Wprawdzie duch wiary, jakim żyjesz, jest i dla mnie uspokojeniem o Ciebie. Wiem, że w duchu wiary wszystko zrozumiesz, a modlitwą zgasisz smutek i rozpogodzisz ufnością serce. Ale człowiek słusznie wymaga i ludzkiej pociechy. (...) Pragnąłbym również, by z ust moich najbliższych nikt nie słyszał ani w domu, ani poza domem najmniejszej nawet skargi. Potrzebna mi jest wasza pogoda, spokój i modlitwa. Nie traćcie ufności w dobroć Opatrzności Bożej, w potęgę, mądrość i miłosierdzie Najmilszej Matki Jasnogórskiej" - pisał 17 października 1953 kard. Wyszyński uwięziony wówczas w Stoczku Klasztornym na Warmii.

2. Po dwóch tygodniach kolejny listy prymasa do ojca, a w nim wspomnienie 43. rocznicy śmierci matki. I znów - swoista katecheza dotycząca zaufania Bogu.

"Bóg, nieskończenie miłujący dzieła swoje, wszystko czyni według swej natury. We wszystkim więc, co człowieka w życiu spotyka, trzeba dopatrzeć się śladów tej Bożej miłości. Wtedy wstępuje radość do duszy, która może całkowicie zaufać kierowniczej mądrości Bożej. (...) Nie umiem napisać tego, czego doznaję od mojej Pani Jasnogórskiej i Matki. Każda sobota jest wielkim świętem, każdy dzień - przyjaznym wsparciem. Raduję się tym, że pod krzyżem Chrystus oddał nas swej Matce i zobowiązał Ją do macierzyństwa wobec wszystkich dzieci swoich"  - to słowa kard. Wyszyńskiego z 31 października 1953.

3. Na ten list prymas nie doczekał się jednak odpowiedzi. "Na pewno list nie został Ojcu doręczony" - zanotował pod datą 17 grudnia 1953, gdy otrzymał od rodziny świąteczną paczkę, skrupulatnie przejrzaną przez komunistyczne służby. Sprawdzano nawet żywność, a do pakunku, według komendanta miejsca internowania prymasa, listu nie doręczono.

"Ufam, że pokój Boży, płynący z Narodzenia Pańskiego, będzie udziałem Waszym, a modlitwa wzajemna stanie się błogosławioną więzią, która nie osłabnie nigdy" - pisał kard. Wyszyński w liście z 22 grudnia 1953.

4. Do wymiany listów między prymasem i rodziną dochodzi ostatecznie w kwietniu 1954 roku. 29 kwietnia kard. Wyszyński zapewnia ojca o modlitwie w jego intencji. Jak podkreśla, modlitwa jest potrzebna po to, by "myśli nie przestały być ufne i - pomimo wszystko - nie pozbawione chrześcijańskich uczuć wobec wszystkich ludzi, bez wyjątku".

"Smutku i niepokoju też szybko się wyzbywaj, Drogi Ojcze, bo to są uczucia przeciwne chrześcijańskiej nadziei, cnocie najbardziej zdobywczej, otwierającej wszystkie drzwi. (...) Tak hojnie zostaliśmy zaopatrzeni na święta przez dobroć serc Waszych! Stanowczo hojniej niż nam potrzeba, gdyż wszystko, co konieczne do życia, posiadamy. Ale takie dary są przez nas ocenione lepiej sercem niż ustami. I dlatego są drogie jako świadectwo Waszej tak upragnionej pamięci, miłości i znaku łączności" - zapewniał bliskich 29 kwietnia 1954 roku prymas Wyszyński.

5. Jednym z głównych tematów kolejnych listów jest pogarszający się stan zdrowia kardynała. Te wieści budzą poważny niepokój u ojca i jego bliskich. Stefan Wyszyński wspomina o nadkwasocie, bólach głowy, dolnej części jamy brzusznej, nóg czy powiększeniu wątroby. Jednocześnie prymas prosi ojca, by nie poddawał się niepokojom o jego zdrowie.

"Wiem, że przedłużająca się nieobecność moja jest dla wielu ciężką próbą. Ale Bóg ma prawo wymagać od nas wszystkiego i trzeba to dać z miłością i spokojem. Nasze cierpienie nie może nas uczynić gorszymi i pozbawić miłości do ludzi, bo to byłaby przegrana" - Prudnik, 28 października 1954.

6. Przed świętami Bożego Narodzenia 1954 prymas Wyszyński ponownie informuje o swym stanie zdrowia, ale mimo wieści, które były dalekie od optymistycznych, stara się podnosić na duchu swego ojca.

"Bodaj najlepszym moim lekarstwem jest to, że nie myślę wcale o tym, co było, ani o tym, co będzie. Któż z nas jest panem przeszłości albo przyszłości? Tak układam czas, by wypełnić go całkowicie lekturą, która - poza modlitwą - jest nadal jedynym moim zajęciem. Pomimo przymusowej bezczynności, jestem prawdziwie zajęty cały dzień i nie mam czasu, nawet tutaj. Drogi Ojcze! Już drugie święta Bożego Narodzenia spędzisz bez mojego opłatka. Ale nie myśl, że będziesz pokrzywdzony. Obydwaj spotkamy się w modlitwach przed Sercem Najlepszego Ojca" - Prudnik, 14 grudnia 1954.

7. W lutym 1955 Stanisław Wyszyński przeszedł ograniczony udar mózgu. Stan zdrowia ojca jest nieustanną troską prymasa już od pierwszych listów. Komunistyczne władze, mimo próśb Stanisława Wyszyńskiego, nie zezwalały na widzenie.

"Nie umiem Cię przeprosić za to, że nie ma mnie przy Tobie w chwili Twego cierpienia i słabości. Przecież do mnie to należy przed wszystkimi, okazać Ci jak najwięcej serca, byś nie czuł się opuszczony. (...) Proszę przy tym, byś zachował całkowity chrześcijański spokój i ufność, które tak bardzo pomagają do pokonania skutków tego rodzaju choroby" - pisał 17 lutego 1955 kard. Wyszyński.
W kolejnych listach prymas wyraża radość ze stopniowej poprawy stanu zdrowia ojca. List z 25 kwietnia 1955 kończy w podobny sposób jak poprzednie: "Ręce Twoje z miłością i wdzięcznością całuję, śląc Tobie i moim Najbliższym błogosławieństwo. Matce Najświętszej Jasnogórskiej i Wspomożycielce wiernych oddaję Was wszystkich"

8. W październiku 1955 prymas zostaje przewieziony do - jak się później okazało - ostatniego miejsca odosobnienia, Klasztoru Sióstr Nazaretanek w Komańczy. Kardynał Wyszyński mógł poruszać się po całej miejscowości, nie mógł jednak jej opuścić. Prymas stale zdaje sobie sprawę ze swej sytuacji, nie tylko internowania, ale też podsłuchów i cenzury. Mimo to nieustannie zapewnia ojca, że to nic w Bożej perspektywie.

"Byłem zdania, że więzienie moje musi mieć charakter wyznania prawdy i dziękczynienia. Pierwsze mogło pogarszać moją sytuację, ale było konieczne. A drugie było już tylko samą radością, na ile człowiek ułomny zdolny jest chwalić Boga stosownie. Byłem i jestem przekonany, że moje doświadczenie jest niezbędne dla dobra Kościoła i dla Jego chwały; chociaż musiałem milczeć, to w mocy Bożej leżało mówić za mnie. A cierpienie przeżywane ma taką właściwość, że Bóg przemawia przez nie do każdego sumienia wymowniej niż najlepsze kazanie. Byłem i jestem spokojny o to, że sytuacja moja szkody Kościołowi nie przyniesie, a raczej takie dobro, które przynieść może tylko Duch Święty, który przecież przez wszystko rządzi Kościołem" - Komańcza, uroczystość Chrystusa Króla 1955.


***
28 października 1956 po uprzednim przyrzeczeniu przez przedstawicieli rządu przywrócenia Kościołowi głównych praw i naprawienia krzywd, prymas Wyszyński wraca na prośbę władz do Warszawy i obejmuje wszystkie swoje funkcje kościelne.
Stanisław Wyszyński zmarł w nocy 15 lutego 1970 w Zalesiu koło Piaseczna. Uroczystości pogrzebowe, które celebrował bp Wacław Majewski, z udziałem m.in. kard. Karola Wojtyły i 15 biskupów odbyły się 18 lutego w kościele św. Małgorzaty we Wrociszewie, a następnie Stanisław Wyszyński został pochowany na tamtejszym cmentarzu w grobowcu rodzinnym.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

KD/polskifr.fr