Jedna z tegorocznych Nagród Wrocławia zostanie przyznana… Ogólnopolskiemu Strajkowi Kobiet. Tak, dobrze Państwo czytają: tym paniom z piorunami, opowiadającym się za aborcją i grubiańsko traktującym wszystkich, którzy myślą inaczej.
Wyróżnienie zostanie przyznane za wulgarne wrzaski na ulicach, niszczenie zabytków (nawet jeśli we Wrocławiu nic – przypadkiem – nie zostało zniszczone, to w całej Polsce wiele jest takich miejsc). Również za wulgaryzmy, przepychanki, koronawiece i uliczną anarchię, za niebezpieczne idee niezgodne z konstytucją. Oczywiście oficjalne uzasadnienie zapewne będzie inne. Coś o wolności i równości, a może nawet i cywilnej odwadze. Ale przestańmy w końcu mydlić oczy tekstami o „wolnym wyborze” i pluralistycznej dyskusji. Bo zamiast tej ostatniej panie ze strajku preferowały raczej plucie na wartości i przeciwników. Często fizycznie i wprost.
Nagradzać, oczywiście, każdy ma prawo każdego. Według potrzeb i uznawanych wartości. Co najwyżej nagrodzony się będzie cieszył, publiczność popuka się w głowę i wyśmieje, a ranga nagrody zostanie obniżona już na zawsze. Oczywiście nie wszyscy wrocławscy radni głosowali „za”. Ale to, że spośród 37 radnych 19 nagradza uliczne proaborcyjne wiece, gdy w dodatku szaleje niebezpieczny wirus, to jednak rodzaj upadku i zdrowego rozsądku, i odpowiedzialności za mieszkańców. Przykre tym bardziej, że Nagrodę Wrocławia Rada Miejska przyznaje „osobom i instytucjom za całokształt ich pracy na rzecz miasta”. Wrzaski na ulicach to zapewne ta ciężka praca. Pogratulować. Przykre również dlatego, że nagrody są przyznawane corocznie 24 czerwca – w dniu Święta Wrocławia, a zarazem patrona miasta, św. Jana Chrzciciela. Niewątpliwie coś tu się komuś pomyliło. Kto następny będzie nagrodzony? Można zgłaszać (groteskowe coraz bardziej) propozycje. Ale i śmieszno, i straszno… •
Agata Puścikowska