Bij Żyda!

A gdybyś nie odkrył duchowych korzeni? „Szedłbym pewnie w pierwszym szeregu narodowców” – odpowiedział mi Żyd z krwi i kości. Za krzykiem, sztandarami, nadmiernie eksponowaną pobożnością stoi często niezgoda na samego siebie.

Do końca życia zapamiętam rozmowę z człowiekiem, który wychował się w żydowskiej rodzinie: zeświecczonej, omijającej synagogi szerokim łukiem, który po latach duchowych poszukiwań odkrył Chrystusa i dał się Mu uwieść. Zapytałem, co robiłby, gdyby nie odkrycie duchowych korzeni. Odpowiedział bez owijania w bawełnę: „Pewnie szedłbym w pierwszym szeregu Narodowego Odrodzenia Polski z okrzykiem: «Bić Żyda!». Starałbym się za wszelką cenę zdusić, stłamsić, zniwelować, wyrugować, przekreślić, wyrwać swe korzenie”.

Nie twierdzę, że to norma, a ostatnia scena „American Beauty” obnażająca kryptogejowskie zachowanie głównego bohatera jest klasyką gatunku społecznych zachowań, wiem jednak, że często za krzykiem, sztandarami, nadmiernie eksponowaną pobożnością, głośnym tupaniem nogami i wyrażaniem wszem i wobec warczącej niezgody na rzeczywistość stoi niezgoda na samego siebie, na swą historię.

Uczę się tego. Gdy ktoś opowiada o naszej wspólnocie, Kościele, pandemii widzę, że przede wszystkim mówi o sobie, o tym, co dzieje się w jego sercu, a dopiero później o opisywanej przez siebie rzeczywistości. Wypowiada to, co nosi w sercu. Ci którzy wskazując palcami i prychając ze wzgardą „To ten!”, czy „To tamten!”, mówią zazwyczaj „To ja”. 

„Z obfitości serca usta mówią. Dobry człowiek z dobrego skarbca wydobywa dobre rzeczy, zły człowiek ze złego skarbca wydobywa złe rzeczy” – przypomina Jezus (Mt 12, 34). 

Wielokrotnie pomagała mi prawdziwa do bólu dewiza Tomasza à Kempis: „Jaki kto jest wewnątrz, taki widzi świat zewnętrzny”, pokazująca, że źródło problemu nie tkwi w pełnych zawirowań czasach, chaosie i zgiełku świata, ale we mnie. Przecież trzej młodzieńcy w piecu ognistym czy Paweł z Sylasem zakuci w więzienne kajdany, mieli pełne prawo do rozdrapywania ran i pisania łzawych postów w „Książce skarg i wniosków”. Co robili? O północy, gdy było najciemniej, śpiewali hymny pochwalne. Nic dziwnego, że zostali wyrwani z niewoli.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz