„W Męce Chrystusa cały brud świata wchodzi w kontakt z nieskończenie Czystym. Poprzez ten kontakt brud świata jest prawdziwie wchłonięty, zniweczony i przemieniony” – w ten sposób w książce „Jezus z Nazaretu” Benedykt XVI wyjaśniał Tajemnicę Krzyża. W Wielkim Tygodniu przemyślmy jego słowa.
29.03.2021 19:40 GOSC.PL
„Brud świata”. Uwikłanie ludzi w zło jest faktem, którego doświadczamy na co dzień. Jak dowiadujemy się ostatnio, pojawia się ono nawet w takich miejscach, które ze względu na swe przeznaczenie powinny być od niego wolne. Zło jednak ma ogromną siłę zarażania. Szybko rozprzestrzenia się przez naśladowanie (mamy skłonność, by powtarzać zło, które widzimy), odwet (gdy doznaliśmy zła, chcemy, by doznali go inni) lub przystosowanie (gdy milczymy wobec zła, ono panuje tym mocniej). W ten sposób zło brudzi nie tylko pojedynczych ludzi, lecz także różne ich grupy lub instytucje – a w końcu całą ludzkość, wraz ze światem, który ona zamieszkuje.
Zakłócona relacja z Bogiem. „Rzeczywistość zła” – pisze Benedykt XVI – nie tylko „deformuje świat”; ona „jednocześnie zanieczyszcza obraz Boga” i „zakłóca relacje między Bogiem a człowiekiem”. Nie możemy wyrządzić Bogu krzywdy, jednak wyrządzając krzywdę człowiekowi, znieważamy Boga, którego obraz w człowieku się znajduje. Nasza niesprawiedliwość wobec stworzeń przekłada się na naszą niesprawiedliwość wobec Stwórcy, z którego dobrej woli one zaistniały. Skoro zaś nasza niesprawiedliwość odnosi się ostatecznie do niekończonego Boga, jej waga przekracza naturalne wymiary.
Zadośćuczynienie. W tradycyjnej – pochodzącej od św. Anzelma z Canterbury – teologii zbawienia podkreślano, że wina ludzkości wymaga zadośćuczynienia. Sam człowiek jednak nie był w stanie jej dokonać: wszystko przecież, co mógłby Bogu złożyć w ofierze, już do Boga należy. Dlatego zadośćuczynienia dokonał Jezus Chrystus: dzięki swemu człowieczeństwu uczynił to w imieniu grzesznej ludzkości, a dzięki swej boskości – miał nieskończoną moc, by Jego ofiara z samego siebie była skuteczna wobec Boga-Ojca.
Benedykt XVI nie uchyla powyższego rozumowania. Nadaje mu jednak taki sens, który pozwala uniknąć błędnej interpretacji. „Nie jest tak – pisze Benedykt XVI – że okrutny Bóg domaga się czegoś nieskończonego. Jest dokładnie odwrotnie. Sam Bóg czyni siebie miejscem pojednania i w swoim Synu bierze na siebie cierpienie. Sam Bóg ofiaruje światu w darze swą nieskończoną czystość”. Bóg nie każe więc komuś dokonać nieskończonego zadośćuczynienia, ale w swoim Synu przyjmuje na siebie zło świata i dokonuje jego przemiany.
„Nieskończenie Czysty”. Jednym z pierwotnych znaczeń słowa „ekspiacja” jest oczyszczenie. Benedykt XVI traktuje je jako klucz do zrozumienia Tajemnicy Krzyża. W niej dokonuje się niejako spotkanie „brudu świata” z „nieskończenie Czystym, z duszą Jezusa Chrystusa, a przez to samo z samym Synem Bożym”. Ponieważ Syn Boży jest „nieskończenie Czysty”, „brud świata” nie może go skalać. I dzieje się coś wręcz przeciwnego: „Gdzie świat z całą swą niesprawiedliwością i z wszelkim okrucieństwem dotyka nieskończenie Czystego, tam On, Czysty, jest równocześnie mocniejszy. Poprzez ten kontakt brud świata jest prawdziwie wchłonięty, zniweczony i przemieniony przez nieskończoną miłość”.
„Współ-cierpienie”. W Tajemnicy Krzyża Bóg nie tylko nas oczyszcza, ale także solidaryzuje się ze wszystkimi cierpiącymi. W encyklice Spe salvi Benedykt XVI (nawiązując do słów św. Bernarda z Clairvaux) pisał: „Bóg nie może cierpieć, ale może współcierpieć. Człowiek jest dla Boga tak bardzo cenny, że On sam stał się człowiekiem, aby móc współcierpieć z człowiekiem, w sposób rzeczywisty, w ciele i krwi, jak to nam przedstawia opis Męki Jezusa. Stąd w każde cierpienie ludzkie wszedł Ktoś, kto je z nami dzieli i znosi; stąd w każdym cierpieniu jest odtąd obecne con-solatio, pocieszenie przez współcierpiącą miłość Boga”. A skoro jest to miłość niekończonego Boga, nie daje tylko chwilowej ulgi, lecz prowadzi do pełni dobra i szczęścia. Choć dla naszych oczu jest ona jeszcze przysłonięta „brudem świata’, wierzymy, że już króluje. I że przyjdzie czas, w którym ujrzymy ją bez żadnych zasłon, w jej całkowitym blasku.
Jacek Wojtysiak