Okrojenie wymagań to zawsze bardzo trudna decyzja. Oczywiście nauczyciele są przekonani, że wszystko w podstawie programowej z ich przedmiotu jest ważne, niezbędne i że nie da się funkcjonować bez tej wiedzy - przyznał w "Dzienniku Gazecie Prawnej" Marcin Smolik, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
"DGP" przypomniał w poniedziałkowej rozmowie z szefem Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, że Ministerstwo Edukacji i Nauki ograniczyło zakres materiału, który ma być sprawdzany na maturze i na egzaminie ósmoklasisty, podczas gdy nie było przecież przerw w edukacji, tylko zmieniła się formuła nauczania.
W tym kontekście gazeta zapytała szefa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, czy uczniowie są głupsi. "Nie. Ale przez prawie półtora roku byli na edukacji zdalnej. Nauka przebiega inaczej" - podkreślił Smolik. "Zmniejszony więc zostały zakres materiału oraz liczba zadań" - wyjaśnił.
"Wnioskowali o to nauczyciele, którzy sygnalizowali, że uczniowie mają kłopoty ze skupieniem uwagi" - zaznaczył. "Młodzież bardziej się rozprasza, szybciej dekoncentruje, a rozwiązywanie zadań zajmuje więcej czasu niż przed pandemią. I że może im być trudno skupić się na zadaniach przez dwie godziny" - wyjaśnił.
Wskazując, że uszczuplony został także materiał, gazeta zadała pytanie, skąd było wiadomo, co akurat wyciąć. "W Ministerstwie Edukacji i Nauki powołane zostały specjalne zespoły, które to analizowały. Ale to była bardzo trudna decyzja" - powiedział szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Jak dodał, "zespoły pracujące nad przygotowaniem nowych wymagań egzaminacyjnych miały świadomość, że pewnych rzeczy po prostu nie da się w rzetelny i przyzwoity sposób nauczyć w kształceniu zdalnym".
"Matematyka najbardziej ucierpiała przy edukacji zdalnej" - przyznał Smolik. "Może nie jest to oczywiste, ale doświadczenie pokazało, że matematykę przestrzenną łatwiej się tłumaczy na żywo. Uczniowie mogą dotknąć figur, zobaczyć w trzech wymiarach, zmierzyć" - dodał.