Szczeciński sąd warunkowo umorzył postępowanie wobec prof. Agnieszki Popieli i zobowiązał ją do przeprosin marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego - poinformował PAP w piątek pełnomocnik Grodzkiego mec. Jacek Dubois. Wyrok jest nieprawomocny. Obrona prof. Popieli zapowiedziała apelację.
Według informacji PAP nakazane nieprawomocnie przeprosiny mają mieć charakter pisemny.
"Dobre wiadomości dla Marszałka Tomasza Grodzkiego. Sąd uznał, że Agnieszka Popiela zniesławiła Go swoimi wpisami i zobowiązał ją do przeproszenia Pana Marszałka" - napisał mec. Dubois na swoim profilu w jednym z portali społecznościowych.
Chodzi o prywatny akt oskarżenia, jaki marszałek Grodzki skierował wobec prof. Popieli w związku z wpisem na portalach społecznościowych. Sprawę zapoczątkował wpis prof. Popieli z Katedry Botaniki i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Szczecińskiego. "Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na Marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę" - napisała w listopadzie 2019 r. Następnie w mediach przytoczono kilka wypowiedzi anonimowych osób wskazujących, że przekazywały prof. Grodzkiemu pieniądze w formie łapówki.
W styczniu zeszłego roku mec. Dubois informował, że zostały złożone prywatne akty oskarżenia o zniesławienie, które dotyczyły prof. Agnieszki Popieli oraz dziennikarzy, m.in. redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza. Wnioski powoływały się na art. 212 Kodeksu karnego.
W piątek mec. Dubois poinformował o zakończeniu procesu w I instancji wobec prof. Popieli. "Przed szczecińskim sądem rejonowym zapadł wyrok. Sąd uznał, że doszło do zniesławienia, zdecydował o warunkowym umorzeniu i zobowiązaniu do przeprosin" - powiedział PAP adwokat. Jak dodał, proces miał charakter niejawny, natomiast wyrok jest nieprawomocny.
Z kolei obrońca prof. Popieli zapowiedział PAP złożenie w tej sprawie apelacji po tym, gdy zapozna się z pisemnym uzasadnieniem wyroku I instancji.
Natomiast w związku z innym z prywatnych aktów oskarżenia na początku marca br. marszałek Grodzki oraz redaktor Sakiewicz nie zawarli ugody. Oznacza to, że rozpocznie się proces sądowy. Pierwszy termin przed warszawskim sądem rejonowym wyznaczono na 13 maja.
W tej sprawie chodzi o wypowiedź dziennikarza ze stycznia 2020 r., kiedy ten na antenie Telewizji Republika nazwał Grodzkiego "zwykłym łapówkarzem" oraz o wpis w mediach społecznościowych, w którym Sakiewicz stwierdził m.in., że "o łapówkach wiedziały setki osób", a Grodzki "będzie miał jeszcze sprawę o fałszywe zawiadomienie" (o zniesławieniu - PAP). W marcu Sakiewicz mówił PAP, że on sam wciąż będzie ponawiał wnioski i apele o to, by opinia publiczna mogła zapoznać się z przebiegiem tego procesu.
W poniedziałek informowano, że Prokuratura Regionalna w Szczecinie skierowała do Senatu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka Grodzkiego. Chodzi o podejrzenie przyjęcia korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich w czasie, gdy Grodzki był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej.
Prokuratura zamierza postawić Tomaszowi Grodzkiemu cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w 2006, 2009 i 2012 r. "Jak wynika z ustaleń śledztwa, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach - w wysokości od 1500 do 7000 zł - lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej" - podała prokuratura.
Marszałek Senatu konsekwentnie odpiera stawiane mu zarzuty. "To są bzdury, które prosiłbym, żeby zostawić portalom prawicowym i tym, którzy nas hejtują" - mówił w 2020 r. Mec. Dubois przekazywał zaś, że w ocenie Grodzkiego "działania prokuratury są działaniami politycznymi", a "rzeczywistą intencją wniosku o uchylenie immunitetu nie jest chęć dojścia do prawdy, ale zrealizowanie bieżącego, politycznego interesu władzy".