Znowu rośnie liczba zarejestrowanych przypadków. Jak o tym mówić, nie strasząc?
Jest różnica pomiędzy uważaniem a panikowaniem. Zapnij pasy, bo w razie wypadku jesteś bezpieczniejszy – czy to straszenie? Czy zapinanie pasów to panikowanie? Tak, są przypadki, kiedy zapięte pasy mogą być dla pasażera lub dla kierowcy groźne. Ale takie przypadki to margines. Zazwyczaj zapięte pasy w czasie wypadku ratują zdrowie i życie. I tak jak są tacy, którzy o tych proporcjach zapominają (pokazując tylko przykłady, które popierają tezę o niebezpiecznych pasach), tak są i tacy, którzy uważają, że stosowanie się do przepisów jest frajerstwem i ograniczeniem wolności. A ja i tak, wchodząc do samochodu, zapinam pasy. Tak samo jak zakładam kask, wsiadając na motocykl lub rower, czy jeżdżąc na nartach. Te wszystkie zabezpieczenia mają mnie chronić. Ale jest wiele takich, które chronią innych. Czy przypominanie o tym, że warto je stosować, jest straszeniem? Czy zakładanie kasku, odzieży ochronnej, kapoka czy maseczki jest ograniczeniem mojej wolności? Jest raczej egzaminem z odpowiedzialności.
W Polsce coraz więcej przypadków COVID-19 powodowanych jest przez tzw. brytyjski szczep wirusa. Jest on inny niż poprzednie. Łatwiej się roznosi i daje nieco inne objawy. Coraz rzadziej ci, którzy się nim zakazili, tracą smak i zapach. Niestety, wydaje się, że nowy szczep częściej niż poprzedni atakuje młodych ludzi. Wciąż największe ryzyko ciężkiego przebiegu choroby dotyka osoby starsze oraz tych, którzy są otyli, mają cukrzycę czy schorzenia układu naczyniowego i oddechowego. Ale statystyki pokazują, że częściej niż jeszcze kilka miesięcy temu do szpitali trafiają 30- i 40-latkowie. Czy to jest straszenie?
Wirus roznosi się drogą kropelkową. Dlatego tak ważne jest noszenie maseczek i zachowanie odpowiedniego dystansu. Wirus może się osadzać na powierzchniach, przedmiotach, których używamy i dotykamy, dlatego tak ważne jest mycie rąk. Nie ma pewności, czy osoby, które przechorowały, mimo wszystko nie przenoszą wirusa. Będę to powtarzał przy każdej możliwej okazji. Tak jak to, że na motocyklu trzeba jeździć w kasku, w samochodzie zapinać pasy, a pływając kajakiem – mieć na sobie zapięty kapok.
Na koniec raportu z frontu jeszcze jedno pytanie. Kiedy się to skończy? Jeżeli za koniec uznamy całkowite wyeliminowanie tego wirusa, to najpewniej nigdy. Jeżeli mówimy o zminimalizowaniu zagrożenia wywoływanego przez te szczepy, które znamy dzisiaj, to z chwilą nabycia odporności, a więc albo po przechorowaniu, albo zaszczepieniu przeważającej większości z nas. •
Tomasz Rożek