Ojciec Henri-Dominique Lacordaire, pracując z paryską młodzieżą, miał nadzieję, że w duszy szlachetnego i pobożnego studenta Antoine-Frédérica Ozanama tli się powołanie kapłańskie. Gdy pewnego dnia usłyszał od tamtego, iż jest zakochany i planuje się ożenić, westchnął z bólem: „Ach, więc i ty, tak jak inni, wpadłeś w tę pułapkę?”.
Po latach, podczas audiencji u Piusa IX, usłyszał z ust Ojca Świętego: „Powiedz mi, Ojcze, jak to jest? Jak wiadomo, Jezus ustanowił siedem sakramentów Kościoła. Ty natomiast odwracasz karty i wychodzi ci sześć sakramentów oraz jedna pułapka!”. Dla o. Lacordaire’a „pułapką” było małżeństwo; dla wielu zwolenników radykalnych zmian w Kościele „pułapką” jest celibat. A od pułapki należy za wszelką cenę się uwolnić, więc podnoszą się głosy domagające się albo zniesienia obowiązku celibatu dla kapłanów, albo wyświęcania mężczyzn żonatych, zwanych dumnie viri probati. Tymczasem święty Paweł mówi dziś o bezżenności oraz dziewictwie jako uprzywilejowanej drodze „troszczenia się o sprawy Pana”, bez konieczności dzielenia tychże trosk z innymi zobowiązaniami. Dla uniknięcia „rozterek”. I dodaje: „Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę”. Nie ma bowiem większego „pożytku” dla chrześcijanina jak możliwość przebywania z Chrystusem i służenia Mu. Nigdy Kościół nie nastawiał na nikogo „pułapki” celibatu, rozpoznając w celibacie dar i charyzmat udzielany osobie wierzącej przez Zmartwychwstałego, który należy doceniać i przyjmować z wdzięcznością. Jest on bowiem jako sposób życia zapowiedzią przyszłej chwały, do jakiej jesteśmy wszyscy powołani. Będzie to chwalebne życie miłością z naszym Bogiem i Zbawicielem, które wypełni wszystkie nasze potrzeby szczęścia.
Przypomniał o tym niedawno papież Benedykt XVI, dowodząc, iż praktyka dziewiczego życia była łączona z posługą kapłańską w Kościele od samego początku ze względu na wymóg seksualnej abstynencji, by móc sprawować Eucharystię. I choć w pierwszych pokoleniach w Kościele święceń kapłańskich udzielano mężczyznom żonatym, odbywało się to przy zgodzie małżonków na dziewiczy sposób przeżywania ich związku. Nazywano to – na cześć dziewiczej relacji świętego Józefa do Najświętszej Maryi Panny – „małżeństwem józeficznym”. Ponieważ – jak wyjaśniał papież emeryt – całe życie kapłana w Nowym Przymierzu jest „w łączności z Bożą tajemnicą”, wymaga ono zatem „wyłączności w odniesieniu do Boga” i staje się nie do pogodzenia z małżeństwem, które także domaga się czyjegoś całego życia.
Życie „w czystości i ciałem, i duchem” w ostatnich latach zostało boleśnie zakwestionowane w naszym Kościele przez liczne grzechy niewierności i wykorzystań seksualnych. Tym bardziej potrzebujemy uświadomienia sobie, jak wielkim darem Bożym jest ów stan „przypodobania się Panu”. Jest to proroczy znak tego, że Kościół żyje, wykorzystując nadprzyrodzone źródła, i zamierza prowadzić swych wiernych ku wiekuistemu szczęściu zbawionych w niebie. Diabeł nienawidzi dziewictwa i dostaje szału na widok zadowolonego celibatariusza. Są to bowiem dowody działania Boga w sercu powołanych do tego ludzi i znaki pociechy dla wszystkich innych, byśmy „godnie i z upodobaniem trwali przy Panu”. •
ks. Robert Skrzypczak