W supermarkecie znajdującym się w centrum handlowym Beverhof, w holenderskim mieście Beverwijk pod Amsterdamem, miała miejsce w sobotę nad ranem kolejna eksplozja. Telewizja publiczna NOS podaje, że chodzi o ten sam sklep, w którym miał miejsce wybuch trzy dni temu.
Według policji eksplozja poważnie uszkodziła elewację, doszło także do zniszczeń w środku budynku i na zewnątrz. Nie ma doniesień o ewentualnych poszkodowanych.
Do wybuchu doszło około godz. 4:30 nad ranem. Znaczna część obszaru wokół sklepu została natychmiast odgrodzona przez policję, uruchomiono także służby wykrywania materiałów wybuchowych.
Jak pisze na swojej stronie NOS, w pobliżu supermarketu policja znalazła płonący samochód i obecnie bada, czy miał on jakikolwiek związek z eksplozją.
Właścicielem sklepu z polskimi produktami w Beverwijk jest Kurd Mohamad Mahmoed, który w wypowiedzi dla "De Telegraaf" przekonywał, że za atakami może stać konkurencja. "Jest kilka stron zainteresowanych tym rynkiem" - mówił.
Do pierwszej eksplozji w sklepie w Beverwijk doszło w środę, a dzień wcześniej w podobny sposób zaatakowane zostały sklepy w Aalsmeer niedaleko Amsterdamu oraz w Heeswijk-Dinther w Brabancji Północnej.
Holenderska policja apeluje na swoich stronach internetowych do osób, które były świadkami tych eksplozji lub mają o nich jakieś informacje o kontakt. Oprócz tego, że toczy się w tej sprawie dochodzenie, nie przekazano żadnych dalszych informacji.
Jak donoszą holenderskie media, właścicielem sklepów w Beverwijk i Aalsmeer jest Mohamad Mahmoed, a sklepu w Heeswijk-Dinther - Shawn Rabati Mahmoud. Obydwaj przedsiębiorcy są Kurdami. Wszystkie uszkodzone sklepy noszą nazwę "Biedronka", ale nie są związane z portugalską siecią supermarketów obecną w Polsce.