Kilkadziesiąt tysięcy lekarzy bierze we wtorek udział w Hiszpanii w ogólnokrajowym strajku medyków. W ramach protestu domagają się poprawy warunków pracy oraz utrzymania dotychczasowej liczby etatów lekarskich w szpitalach.
Jak poinformowało kierownictwo związku zawodowego lekarzy CESM, głównego organizatora strajku, kluczowym motywem protestu jest sprzeciw wobec październikowego dekretu rządu Hiszpanii zmieniającego m.in. warunki zawierania umów z pracownikami służby zdrowia w dobie epidemii koronawirusa. Dokument ten przewiduje m.in. możliwość zakontraktowania przez władze medyczne wspólnot autonomicznych dodatkowych lekarzy, w tym medyków bez specjalizacji, a także większą mobilność personelu szpitalnego, np. możliwość przerzucania załogi na inny oddział w sytuacji nagłego niedoboru personelu.
Jednodniowy strajk, jak zapowiedziały władze CESM, ma zostać powtórzony za miesiąc. Według współorganizującego protest syndykatu lekarzy Simebal, wśród stawianych rządowi Pedra Sancheza postulatów jest też poprawa warunków pracy lekarzy, a także zwiększenie wydatków z budżetu Hiszpanii na służbę zdrowia.
Szef Simebalu Miguel Lazaro stwierdził, że aby “uratować hiszpańską publiczną służbę zdrowia” rząd Sancheza powinien przekazać jej około 10 mld euro.
Lazaro wyjaśnił, że jednym z żądań strajkujących jest ignorowanie postulatów protestujących przez centrolewicowy gabinet Sancheza. “Minister zdrowia Salvador Illa dotychczas nie znalazł nawet czasu, aby zasiąść z nami do negocjacji” - dodał.