„Jan Paweł II był człowiekiem tak rygorystycznym moralnie, o takiej prawości moralnej, że nigdy nie pozwoliłby na awans skorumpowanej kandydatury” – takie słowa padają z ust papieża Franciszka jako definitywna ocena na stronie 400 watykańskiego raportu dotyczącego byłego kardynała Theodore’a McCarricka – pisze ks. Franciszek Longchamps de Bérier specjalnie dla Teologii Politycznej.
Ani arcybiskup Cacciavillan, ani arcybiskup Re nie wydają się wątpić w niewinność kandydata
Całość dokumentacji otrzymuje w Rzymie arcybiskup Re, który zleca przygotowanie na miejscu opinii byłemu nuncjuszowi Agostino Cacciavillanowi. Ten uważa, że Gabriel Montalvo zbytnio sugeruje się zdaniem kardynała O’Connora, zamiast przyjmować całościowy ogląd sprawy. Ani arcybiskup Cacciavillan, ani arcybiskup Re nie wydają się wątpić w niewinność kandydata, jednak ten ostatni pisząc stanowisko definitywne proponuje nie powierzać McCarrickowi stolicy kardynalskiej z pragmatycznych względów: po to, aby nie stworzyć okazji do podniesienia starych oskarżeń. Nie posłuży to ani Kościołowi, ani kandydatowi. Do tej opinii przyłącza się papież, pisząc odręcznie „In voto JPII 8.VII.2000”. W ten sposób Jan Paweł II blokuje kandydaturę, której kongregacja ma nie brać pod uwagę przy badaniu, kto mógłby zostać arcybiskupem Waszyngtonu.
Dodajmy w tym miejscu, że wszystko i cały czas toczy się za plecami Theodore’a McCarricka. Nikt go o nic nie zapytał, z nuncjuszem włącznie. Każdy obserwator zauważy, że nie współgra to z pochodzącym jeszcze z prawa rzymskiego wymaganiem: „Niech będzie wysłuchana również druga strona”; zwłaszcza że pojawiły się oskarżenia. Ta podstawowa zasada sprawiedliwości proceduralnej podyktowana jest wymaganiami racjonalności i praworządności. Wyraża oczekiwanie zwykłej uczciwości wobec człowieka, działania fair. Święty Łukasz przytacza w Dziejach Apostolskich (25,16) wypowiedź urzędnika: „Odpowiedziałem im: Rzymianie nie mają zwyczaju wydawać człowieka na czyjąś łaskę, zanim oskarżony nie stanie twarzą w twarz wobec oskarżycieli i nie będzie miał sposobności obronić się przed zarzutami”.
7. Odręczny list McCarricka
Powołując się na słuchy o istnieniu listu kardynała O’Connora (o istnieniu tego listu nigdy nie został poinformowany, toteż dopytywano się, skąd wiedział, że dotarł on do Stolicy Apostolskiej), Theodore McCarrick postanawia napisać własny list do papieża. Przedstawia to jako akt desperacji: wobec blokady instytucjonalnej spowodowanej decyzją papieża Jana Pawła II, adresuje pismo do osobistego sekretarza – biskupa Stanisława Dziwisza. Odręczny list, bez żadnych poufałości z adresatem, wygląda na gest dramatyczny. Tak też brzmi jego treść. Każdy może przeczytać całość w raporcie: świetnie napisany, dobry kompozycyjnie, unikający prostej obrony, wyrażający głównie pokorę autora. Deklaruje on gotowość ustąpienia nawet z obecnego stanowiska arcybiskupa Newark, jeśli rzeczywiście stracił zaufanie Ojca Świętego.
Odręczny list McCarricka, bez żadnych poufałości z adresatem, wygląda na gest dramatyczny. Tak też brzmi jego treść. Każdy może przeczytać całość w raporcie: świetnie napisany, dobry kompozycyjnie, unikający prostej obrony, wyrażający głównie pokorę autora.