Święta Cecylia patrzy w dal, gdzieś ponad naszymi głowami. Domyślamy się, że widzi Boga, co inspiruje ją do gry na organach. Temu pochwalnemu hymnowi towarzyszą w tle aniołowie, przygrywający, śpiewający, tańczący. Niebiańskie duchy widoczne są mniej wyraźnie, za mgiełką, skąpane w złocistym świetle.
Cecylia Rzymianka żyła na przełomie II i III wieku. Jako chrześcijanka złożyła ślub czystości. Mimo że zmuszono ją do małżeństwa z poganinem Valeriusem, nie tylko nie złamała ślubu, lecz jeszcze go nawróciła. Oboje ponieśli potem śmierć męczeńską. Artyści przeważnie przedstawiali jednak Cecylię nie jako dziewicę i męczennicę, lecz jako patronkę muzyków. Legenda o tym, że Cecylia umiała grać na organach, powstała pod koniec średniowiecza, zapewne wskutek błędnego tłumaczenia antyfony śpiewanej w jej dniu. Słowa: cantantibus organis, Cecilia virgo in corde suo soli Domino decantabat („podczas gdy brzmiały instrumenty muzyczne, dziewica Cecylia śpiewała w swoim sercu jedynemu Bogu”) interpretowano w ten sposób, że święta śpiewała, akompaniując sobie na organach. Łacińskie słowo organis utożsamiano wówczas z organami. Tymczasem najprawdopodobniej antyfona ma zupełnie inne znaczenie. Jej najstarsze zapisy zamiast cantantibus organis przekazują wersję candentibus organis, czyli „przy płonących instrumentach”. A zatem organis to raczej nie instrumenty muzyczne, lecz narzędzia tortur. Antyfona najprawdopodobniej wysławia więc Cecylię, że w chwili męczeństwa śpiewała Bogu w swoim sercu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.