W pewnej chwili doszło do przepychanek z policją, która miała zatrzymać parę osób. Swoją relację zamieścił następnie na Twitterze poseł Lewicy Maciej Kopiec: „Po informacji o zatrzymaniu, zglebowaniu, podarciu ciuchów, zniszczeniu okularów wsadzeniu do suki, przewiezieniu kilku kilometrów, wyrzucono mnie z radiowozu pod komendą wojewódzką policji” – napisał poseł.
Jak powiedziała PAP rzeczniczka śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara, ostatecznie w sobotę zatrzymana została jedna osoba – w związku z bezpośrednim atakiem na policjanta. - Później poseł Maciej Kopiec zaczął kopać w tarczę, potem odmówił podania danych osobowych; dlatego policjanci chcieli go przewieźć do komendy, aby potwierdzić te dane – mówiła Nowara. - Dopiero, gdy był w radiowozie, nie był w świetle fleszy, pokazał dokumenty, zaproponowano mu możliwość skorzystania z pomocy medycznej – odmówił - i zażalenia na wszystkie czynności. Gdy policjanci potwierdzili w systemach jego dane, został natychmiast wypuszczony – dodała rzeczniczka śląskiej policji.
W sobotę kilkaset osób zgromadziła też w regionie inna manifestacja przeciwników zaostrzania przepisów aborcyjnych, przeprowadzona w Sosnowcu. Demonstrowano również w Warszawie. W sobotnie południe manifestanci zebrali się przy siedzibie PiS na ul. Nowogrodzkiej i przeszli pod siedzibę Trybunału Konstytucyjnego. Akcję wsparł prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Nie ma zgody na to piekło, które PiS szykuje kobietom. Niestety ta władza zachowuje się w sposób niewiarygodnie cyniczny, w środku epidemii prowokuje nas do tego, by protestować – mówił prezydent stolicy na nagraniu opublikowanym na Facebooku. - Na szczęście zarówno wczoraj, jak i dziś jest bardzo spokojnie. Widziałem tłumy wkurzonych, zdeterminowanych ludzi" – mówił. Jak dodał, "rozumie tę złość i solidaryzuje się ze wszystkimi Polkami". Przyznał również, że w czasie demonstracji czasami pojawiały się niecenzuralne słowa, ale uzasadniał je "nieprawdopodobnym emocjami".