Gdy wybierano Wojtyłę na papieża...

W chwili wyboru krakowskiego kardynała na tron biskupa Rzymu świat wciąż był przedzielony żelazną kurtyną.

16 października 1978 r., po raz drugi w ciągu dwóch miesięcy, nad Kaplicą Sykstyńską ukazał się biały dym, tym razem, jak się okazało, zwiastujący wybór papieża "z dalekiego kraju". Świat w tamtym momencie wręcz oczekiwał jakiegoś przełomu - z wielu powodów.

W chwili wyboru krakowskiego kardynała Karola Wojtyły na tron biskupa Rzymu świat wciąż był przedzielony żelazną kurtyną. Od ponad trzech dekad stosunki międzynarodowe były zdominowane przez głęboki konflikt między państwami kapitalistycznymi pod przywództwem USA a blokiem komunistycznym, w którym główną rolę odgrywał Związek Sowiecki. Imperium sowieckie i jego wpływy wydawały się silniejsze niż kiedykolwiek. Kreml wspierał "ruchy rewolucyjne" w krajach trzeciego świata i zdobywał kolejne istotne przyczółki w najodleglejszych regionach Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Dominacja imperium w Europie Środkowej nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji.

O potędze komunizmu świadczyła również polityka państw zachodnich, które zdając sobie sprawę z własnej słabości, dążyły do obniżenia napięcia w relacjach z ZSRS. Ponadto Zachód przeżywał potężne kłopoty gospodarcze, będące pokłosiem kryzysu naftowego. Przez niektóre kraje Europy, głównie Włochy i Niemcy, przepływała też fala lewicowego terroryzmu.

Przeczytaj też:

Szczytowym momentem polityki odprężenia była zakończona trzy lata wcześniej Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, której obrady w Helsinkach wydawały się potwierdzeniem pojałtańskiego ładu na Starym Kontynencie. Kraje komunistyczne zdecydowały się wówczas na formalne uznanie podstawowych praw człowieka i swobód obywatelskich. Wykonanie ustaleń helsińskich było jednak bardzo wątpliwe. Kilkanaście lat później, w 1991 r., gdy imperium sowieckie ostatecznie przechodziło do historii, sam papież stwierdził: "Ja tego nie spowodowałem. To drzewo było już spróchniałe. Ja tylko mocno nim zatrząsłem".

Rzeczywiście w 1978 r. na wizerunku bloku komunistycznego pojawiało się coraz więcej rys. Kierownictwo ZSRS wyśmiewano jako geriatryczne. Schorowany i niedołężny Leonid Breżniew wydawał się coraz słabiej kontrolować funkcjonowanie skostniałego systemu. Gospodarka ZSRS i innych krajów komunistycznych popadała w stagnację. Sowieci przegrywali także nabierający tempa wyścig technologiczny. Niespodziewanym efektem odprężenia i ustaleń KBWE w Helsinkach było powstawanie działających jawnie grup dysydenckich i niezależnego, podziemnego ruchu wydawniczego. Szczególnie aktywni byli w tym Polacy, Czesi i Słowacy. Także w ZSRS działały niewielkie grupy działaczy na rzecz przestrzegania praw człowieka i praw narodów zamieszkujących ten kraj. Dysydenci nie byli jednak zagrożeniem dla funkcjonowania systemu komunistycznego i spoistości imperium sowieckiego. Ich aktywność była zaledwie zapowiedzią rozwoju opozycji antykomunistycznej w kolejnej dekadzie.

Wielkim wyzwaniem stojącym przed Kościołem była sytuacja katolików w państwach komunistycznych. Aż do końca lat pięćdziesiątych Kościół prowadził bezkompromisową walkę z totalitaryzmem komunistycznym. W czasie pontyfikatu Jana XXIII można było zaobserwować pierwsze przejawy prób nawiązywania dialogu, który mógłby zapewnić ograniczoną wolność katolikom w krajach bloku wschodniego.

W październiku 1965 r. papież Paweł VI spotkał się w siedzibie ONZ z przedstawicielem Kremla Andriejem Gromyką. W kolejnych latach Watykan nawiązał porozumienie z innymi krajami komunistycznymi, m.in. Czechosłowacją i Węgrami. Marzeniem Pawła VI była pielgrzymka do Polski, która miała uświetnić obchody milenium chrztu. Na przybycie papieża nie zgodzili się polscy komuniści.

Sytuacja w stosunkach Watykanu z Warszawą zaczęła się zmieniać dopiero pod koniec pontyfikatu Pawła VI, gdy oba państwa nawiązały bliższe relacje. Mimo to wielu hierarchów wciąż krytycznie spoglądało na dyskusje z "bezbożnym komunizmem". Ich zdaniem nawiązywanie porozumień z krajami komunistycznymi oznaczało faktyczne zaakceptowanie trwania tych systemów. Bezkompromisową postawę Watykan przyjmował natomiast w stosunku do Chińskiej Republiki Ludowej, której władze całkowicie uzależniły miejscowy Kościół i brutalnie prześladowały tych, którzy pozostali wierni papiestwu.

W Afryce nadzieje związane z dekolonizacją były już tylko odległym wspomnieniem. Wiele krajów było pogrążonych w biedzie i krwawych konfliktach wewnętrznych. Jednocześnie w krajach czarnej Afryki dynamicznie rosła liczba katolików. Zwiększało się znaczenie tamtejszych hierarchów. Dowodem przesuwania się "punktu ciężkości Kościoła" z Europy na południe była pierwsza w historii pielgrzymka papieża do Afryki w 1969 r. W Ameryce Południowej z kolei wielu katolików przeżywało fascynację lewicową i nieakceptowaną przez Kościół teologią wyzwolenia. Połączenie walczącego marksizmu i Ewangelii było przez niektórych postrzegane jako jedna z dróg odnowy Kościoła w ubogich krajach.

Najludniejszy kraj świata - wspomniane już Chiny - powoli wychodziły z najgorszego okresu totalitarnych rządów Mao Zedonga i jego zwolenników. Pod koniec lat siedemdziesiątych Chiny bardzo ostrożnie otwierały się na świat i rozpoczynały "eksperymenty" z mechanizmami gospodarki rynkowej. Również inne części Azji zmagały się z wielkimi problemami, głównie ubóstwem i rządami totalitarnymi. Ostatnie miesiące koszmaru rządów Czerwonych Khmerów przeżywała Kambodża.

Oazą rozwoju była niezwykle nowoczesna gospodarka Japonii oraz inne mniejsze kraje Azji Południowo-Wschodniej. Na Bliskim Wschodzie zaś wciąż tlił się konflikt arabsko-żydowski, ale sytuacja tam była dużo stabilniejsza niż kilka lat wcześniej. Kraje arabskie korzystały z wysokich cen ropy. Nic nie zwiastowało obalenia władcy Persji i powstania Islamskiej Republiki Iranu.

Kościołowi katolickiemu już od piętnastu lat przewodził Paweł VI. Zamyślony i rzadko uśmiechający się duchowny miał nadzieję, że zakończony przez niego II Sobór Watykański (1965) przyniesie odrodzenie katolicyzmu. "Wiosna Kościoła", której pragnął, nie nadeszła. Procesy laicyzacyjne w Europie przyspieszyły po młodzieżowej rewolcie roku 1968. Mimo głębokich reform Kościół był krytykowany za zbytni konserwatyzm. Szczególnym polem konfliktu było zagadnienie etyki życia seksualnego. Sam Paweł VI mimo wielu gestów otwarcia na świat, takich jak pierwsze w dziejach nowożytnego papiestwa pielgrzymki, wydawał się osamotniony i niezrozumiany.

Wiele bólu zadawały mu wydarzenia w jego ojczyźnie. Szalejący w tym kraju lewicowy terroryzm Czerwonych Brygad przyniósł śmierć setek osób. Szczytowy moment terroru nastąpił 16 marca 1978 r. Komando Czerwonych Brygad zatrzymało samochód, którym dwukrotny premier Włoch Aldo Moro z Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej udawał się do parlamentu. Polityk został uprowadzony, pięciu członków jego eskorty zamordowano. Moro był więziony, a po 55 dniach jego ciało znaleziono w bagażniku auta zaparkowanego na jednej ze śródmiejskich ulic Rzymu. Paweł VI był wieloletnim przyjacielem wybitnego polityka. Papież zaangażował się w wysiłki na rzecz jego uwolnienia. W zamian za uwolnienie włoscy biskupi chcieli nawet zostać zakładnikami Czerwonych Brygad. Załamany Paweł VI spędzał lato w rezydencji Castel Gandolfo. Tam jego stan zdrowia gwałtownie się pogorszył. Zmarł 6 sierpnia.

Dwadzieścia dni później po jednodniowym konklawe nową głową Kościoła katolickiego został patriarcha Wenecji kard. Albino Luciani. Przyjął imiona obu soborowych poprzedników - Jana XXIII i Pawła VI. Jako patriarcha Wenecji i biskup Rzymu był znany z otwartości i wielkiej skromności. Niemal natychmiast zyskał medialny przydomek "uśmiechniętego papieża". Był pierwszym zwierzchnikiem Kościoła, który zrezygnował z koronacji tiarą. 5 września udzielił audiencji metropolicie leningradzkiemu i nowogrodzkiemu Nikodemowi. Było to pierwsze w historii spotkanie wysokiego rangą przedstawiciela Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej ze zwierzchnikiem Kościoła. Podczas rozmowy Nikodem doznał zawału serca i zmarł podtrzymywany przez Jana Pawła, który w ostatnich sekundach jego życia udzielił mu rozgrzeszenia.

Jan Paweł I umarł trzy tygodnie po tym wydarzeniu - 28 września 1978 r., po 33 dniach pontyfikatu. Szokująca śmierć stosunkowo młodego papieża ponownie ożywiła dyskusję o kierunku, w jakim powinien podążać Kościół. Wierni zastanawiali się nad sensem tak krótkiego pontyfikatu. Tuż po śmierci Ojca Świętego w homilii podczas mszy w katedrze na Wawelu kard. Karol Wojtyła podkreślił, że czas wyjaśni zamierzenia Opatrzności.

Gdy umierał Jan Paweł I, arcybiskup krakowski był jeszcze pod wrażeniem historycznej wizyty polskich biskupów w RFN. W dniach 19-25 września 1978 r. delegacja polskiego episkopatu spotkała się z episkopatem niemieckim. Podróż była dopełnieniem wymiany listów w 1965 r., która otwierała drogę do stopniowego pojednania. Podczas homilii w katedrze w Fuldzie przyszły papież podkreślił, że wizyta polskich biskupów wniesie istotny wkład w "zabliźnienie ran dawniejszych i tych niedawnych". Podróż kard. Wojtyły do Niemiec była jego ostatnią przed wyjazdem na drugie konklawe.

W ciągu wcześniejszych jedenastu lat piastowania godności kardynalskiej Wojtyła wyjeżdżał m.in. na kongres eucharystyczny w Filadelfii oraz kilkunastokrotnie do Watykanu. Najważniejsza jego wizyta w okresie pontyfikatu Pawła VI odbyła się w Wielkim Poście roku 1976. Wojtyła wygłosił wówczas rekolekcje. Rozważanie polskiego kardynała przed papieżem i Kurią Rzymską są do dziś uznawane za swego rodzaju program działań Kościoła na ostatni okres przed nadejściem kolejnego tysiąclecia. Wrażenie, które wywarł Wojtyła podczas przemówień w USA, we Francji, w Belgii, w Australii i Niemczech oraz wcześniejsza praca podczas soboru i rekolekcje z 1976 r. otworzyły mu drogę do tronu Piotrowego.

Odwiedźcie też koniecznie nasz serwis: wadowice1920.gosc.pl

Wróżki z ul. Rakowieckiej

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..