Przyszłość Kościoła to nie jest tylko kwestia pandemii, która "zważyła wiarę ludzi" pokazując, na ile była ona głęboka oraz przyspieszyła pewne procesy. Potrzeba zmiany myślenia o parafii i docenienia roli ruchów i wspólnot w Kościele - powiedział PAP metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
W poniedziałek w Łodzi rozpocznie się 387. Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski. Głównym tematem obrad będą wyzwania duszpasterskie Kościoła w Polsce.
Nawiązując do obecnej sytuacji w kraju i na świecie w rozmowie z PAP kard. Nycz powiedział, że pandemia wszystkich zaskoczyła, stając się czasem próby dla wielu środowisk, w tym także dla Kościoła. Przyznał, że ma ona zarówno pozytywne, jak i negatywne konsekwencje.
Pierwsze dwa miesiące wyraźnie pokazały np. rodzinie - jakie są jej mocne i słabe punkty. "W jednym momencie dokonało się zatrzymanie naszego biegu i okazało się, że człowiek ma czas dla siebie, dla najbliższych, dzieci - nawet ma go bardzo dużo. Jest tylko pytanie - czy jest się przygotowanym, aby go wykorzystać" - zwrócił uwagę kard. Nycz.
Metropolita warszawski zauważył, że czas pandemii uruchomił, a niekiedy nawet mocno przyspieszył wiele procesów. Wspomniał m.in. o szeroko rozumianym wykorzystywaniu nowych technologii zarówno na płaszczyźnie biznesowej, jak i w codziennym życiu, np. dużo szersze wykorzystywanie internetu, czy pozytywnie rozumiana zdalność.
"Oczywiście trzeba mieć świadomość, że wszystkiego nie uda się zrobić zdalnie" - dodał.
"Sporym problemem w Polsce była kwestia pracy kobiet, które spodziewały się potomstwa oraz tych, które już urodziły dzieci. Wiele z nich nie miało szansy na pogodzenie macierzyństwa z obowiązkami zawodowymi. Tymczasem pandemia pokazała nam możliwość łączenia obu ról społecznych. Można więc mieć nadzieję, że wyjściem z impasu będzie dla wielu kobiet praca zdalna, dzięki której będą mogły łączyć wychowanie dzieci z pracą zawodową" - powiedział kard. Nycz.
Zwrócił uwagę, że sporym wyzwaniem jest obecnie także kwestia wiarygodności przekazu, który dorośli kierują w stronę młodego pokolenia.
Powiedział, że czas lockdownu uzmysłowił także wielu duchownym, jak ważnym darem jest wspólnota wiary, która gromadzi się wokół ołtarza. "Msza św. odprawiana w pustym kościele - to było dla mnie doświadczenie traumatyczne i wiele uczące" - wyznał kard. Nycz. W jego ocenie "pandemia zważyła wiarę ludzi pokazując, na ile była ona głęboka". "Pewnym miernikiem jest głód eucharystii. Ci, którzy mieli pogłębione rozumienie mszy św. i pracowali nad swoją relacją z Bogiem - już wrócili do świątyń i uczestniczą w liturgiach. Natomiast pytanie, co będzie z tymi, u których obecność w świątyni była podyktowana jedynie względami tradycji, czy jak niektórzy mówią - kulturowymi. Czy nie okażą się, że wystarczy im msza św. przed telewizorem. Tego na ten moment nikt z nas nie potrafi dokładnie zbadać" - powiedział kard. Nycz.
Metropolita warszawski podkreślił, że przyszłość Kościoła to nie jest tylko kwestia pandemii. "To jest moment, który zmusił nas do refleksji i trzeba wyciągnąć właściwe wnioski. Nie ulega wątpliwości, że Kościół w wymiarze parafii i diecezji wymaga poważnego namysłu" - oświadczył kardynał.
Powiedział, że drogę działania wyznacza wydany przez Kongregację ds. Duchowieństwa dokument "Nawrócenie duszpasterskie wspólnoty parafialnej w służbie misji ewangelizacyjnej Kościoła".
"Funkcjonujące w Polsce przez dziesięciolecia statyczne ujęcie parafii już się skończyło, nawet na terenach wiejskich. Tymczasem zapomnieliśmy, że cały Kościół ze swojej natury jest misyjny. Nie dotyczy to tylko tych, którzy pojadą do Afryki, czy Ameryki Południowej, ale każdego ochrzczonego oraz każdej wspólnoty - w tym również parafii. Nie może ona czekać, aż ludzie sami przyjdą do Kościoła" - podkreślił hierarcha.
Nawiązując do nowego Dyrektorium Katechetycznego Kościoła w Polsce kard. Nycz zaznaczył, że "katecheza, jako forma głoszenia Słowa Bożego w Kościele, najpierw powinna być katechezą dorosłych, a wśród dorosłych - katechezą rodziców, dopiero razem z rodzicami katechezą dzieci i młodzieży". "Próba udowodnienia, że będziemy uczyć dzieci bez rodziców, czasem wbrew rodzicom, a nawet poprzez dzieci nawracać rodziców - jest złudna. Nie chodzi bowiem o to, aby uczyć rodziców, a dzieci - jak Jezus - tylko błogosławić, ale aby złapać właściwe proporcje między katechezą dorosłych, a katechezą dzieci" - powiedział kard. Nycz.
Przyznał, że jest to trudne zadanie. "Nawet w czasach komunizmu mieliśmy więcej dzieci na katechezie, niż rodziców w Kościele. Tymczasem wychowanie religijnie dzieci jest obowiązkiem rodziców. Kościół ma jedynie wspierać, pomagać rodzicom, a nie ich zastępować" - podkreślił kard. Nycz.
W ocenie hierarchy - tradycyjny model parafii, w którym jest pięknie sprawowana liturgia, jest już niewystarczający. "Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, jak wychodzić z przesłaniem Ewangelii do tych, których nie ma w kościele. W związku z tym, moim zdaniem, trzeba znaleźć nowe formy, które sprawią, że ci, którzy tworzą parafie, będą nieśli świadectwo wiary w duchu misyjnym i ewangelizacyjnym poprzez swoją pracę i życie rodzinne".
Kard. Nycz powiedział, że szkołami apostołów są dziś nie grupy parafialne, które gromadzą przeważnie osoby głęboko wierzące, ale ruchy i stowarzyszenia, w których formacja trwa kilka, a nawet kilkanaście lat - dając ludziom możliwość pójścia w głąb, a później posyłając ich w świat.
"Bez takich wspólnot jak np. Ruch Światło-Życie, Droga Neokatechumenalna, czy Odnowa w Duchu Świętym parafia nie ma rąk, nie ma narzędzia do misyjności i do ewangelizacji" - powiedział kard. Nycz.
Zwrócił uwagę, że coraz częściej Kościół będzie miał do czynienia z parafiami personalnymi - czyli z wyboru, a nie terytorialnymi. "Czymś naturalnym jest to, że ludzie szukają odpowiedniej dla nich propozycji duszpasterskiej. W związku z tym najważniejsza zmiana w Kościele jest jeszcze przed nami i dotyczy propozycji duszpasterskich w każdej wspólnocie parafialnej" - stwierdził.
Powiedział, że pandemia pokazała, iż pewnych rzeczy nie uda się zrobić w internecie, np. wtajemniczenie w modlitwę, czy we wspólnotę.
"Można tam zrobić sporo, jeśli chodzi o tzw. preewangelizację, ewangelizację, o wiedzę religijną, natomiast wtajemniczenia i katechezy w dosłownym znaczeniu, które jest przyjęciem Słowa Bożego i daniem odpowiedzi w życiu, nie uda się zrobić zdalnie" - zaznaczył kard. Nycz.