Grazia Ruotolo zanotowała takie wspomnienie o ks. Dolindo: „Odczuwałam wiele problemów: złość, zamęt, zdenerwowanie, lecz gdy tylko znalazłam się przy nim, od razu odczuwałam wielki spokój. Nieraz mu mówiłam: »Dolì, ale jestem wściekła!«.
A on: »Zaraz wyrwę sobie wszystkie włosy z głowy« (...). I dodawał: »Nerwy nie przydadzą się nawet do usmażenia pulpetów«. I wszystko kończyło się śmiechem. Potem udzielał błogosławieństwa, przyzywając moc Bożą i wstawiennictwa świętych. I za każdym razem kończył: »Bądź spokojna. Umieściłem cię pod płaszczem Matki Bożej. Ona cię będzie zawsze ochraniać«”. „Pewnego ranka – wspominał abp Fulton Sheen, słynny kaznodzieja radiowy w USA – podszedł do mego konfesjonału mężczyzna. I, najwyraźniej mnie nie rozpoznając, powiedział: »Ojcze, chciałbym się wyspowiadać. Bardzo się zdenerwowałem i z lekceważeniem i rozgoryczeniem mówiłem o tym młodym księdzu, który występuje w radiu. Nazywa się Fulton Sheen. Nie mogę go znieść, po prostu doprowadza mnie do szału. Może mnie więc ojciec wyspowiadać?«. »Dobry człowieku – odpowiedział kapłan – nie wydaje mi się, że popełniłeś poważny grzech. Są w moim życiu chwile, kiedy mam dokładnie takie same uczucia wobec ks. Sheena. Proszę przystąpić do Komunii, a wyspowiada się pan przy innej okazji«. Odszedł bardzo zadowolony, mówiąc: »To cudownie spotkać takiego miłego księdza«”. Opowiedziałem o dwóch kapłanach, którzy wiele zdziałali, ale przede wszystkim wiele się modlili. Była to modlitwa pełna ufności w Bożą Opatrzność: Bóg prowadzi moje życie, On o wszystko zadba, nawet z tego, co wygląda źle, wyprowadzi coś zbawiennego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Robert Skrzypczak