Będziemy weryfikować działanie systemu w zakresie walki z pedofilią. Zadamy państwowym instytucjom trudne pytania - obiecuje w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" szef komisji ds. pedofilii Błażej Kmieciak. Nie ma znaczenia, czy sprawca przemocy seksualnej jest duchownym, czy celebrytą - dodaje.
Kmieciak odpowiada w wywiadzie na zarzuty, że mija rok od wejścia w życie ustawy powołującej państwową komisję, której zadaniem jest walka z pedofilią, a na razie nie słychać o jej działaniach. "Proszę pamiętać, że jako członkowie komisji ślubowanie złożyliśmy dwa miesiące temu, a dopiero na początku września weszło w życie rządowe rozporządzenie, bez którego nie mogliśmy zacząć tworzyć urzędu. Przyjęliśmy statut, regulaminy, znaleźliśmy siedzibę - myślę, że do połowy października uruchomimy urząd" - stwierdził.
Zwrócił uwagę, że dużo czasu zajmują kwestie organizacyjno-administracyjne. "Ten urząd budujemy od zera. Zera totalnego.(...) Jeszcze trzy tygodnie temu nie mieliśmy nic poza aktem ślubowania w ręku. Żeby było jasne: taka praca nie jest ujmą. Ale dziś mogę śmiało powiedzieć, że nie ma w Polsce rozwiązań systemowych dotyczących tworzenia nowego urzędu. Krytycy, zarzucając mi opieszałość, pytają: czemu nie działacie? Ustawa - zachęcam do lektury w całości - powołała tylko komisję" - zauważył.
Poinformował, że komisja ma zatrudnić ok. 30 pracowników merytorycznych i administracyjnych. "To będą ludzie doświadczeni w sprawach procesowych dotyczących osób małoletnich oraz specjaliści mający przygotowanie w zakresie wsparcia osób w traumie" - przekazał. Zapytany, czy ekspertów szuka w Ordo Iuris, odparł, że pracował w Ordo Iuris i nie będzie tego czasu usuwał z CV, ale ukończył też Szkołę Praw Człowieka organizowaną przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. "Jestem otwarty na każde środowisko, które rzetelnie zajmuje się wsparciem dzieci i którego wiedza merytoryczna dotycząca ochrony małoletniego przed przemocą seksualną jest niezaprzeczalna" - stwierdził Kmieciak.
Na pytanie, czy jego zdaniem temat pedofilii w Kościele był dotąd zamiatany pod dywan, przyznał, że dochodziło do przypadków, które słusznie wzbudzają protest i złość. "Zadaniem komisji jest rzeczowe zbadanie wszystkich spraw, w których zgłoszą się do nas pokrzywdzeni. Wszystkich. Bo gdyby komisja badała tylko kwestię pedofilii w Kościele, jak chciała to część sceny politycznej, wówczas nie mogłaby zająć się przemocą seksualną, której sprawcami byli bliscy ofiary, osoby ze świata sztuki, celebryci, terapeuci. Dla mnie nie ma znaczenia, jaki strój nosi sprawca. Choć wiem, dlaczego ból zadany przez duchownego jest szczególnie dotkliwy" - zaznaczył.