Kard. Parolin trafił w punkt. Zorganizowanie wizyty księdza człowiekowi choremu (nie tylko na COVID-19!) to niekiedy kwestia czyjegoś zbawienia.
Na ważną rzecz zwrócił uwagę watykański sekretarz stanu kard. Pietro Parolin, mówiąc o wyzwaniach i zagrożeniach w walce z pandemią koronawirusa. Stwierdził bowiem, jak podaje KAI, że doszło do niebezpiecznych praktyk, gdyż „w niektórych przypadkach chorym i umierającym odmawiano prawa do opieki duchowej. W walce z pandemią skoncentrowano się wyłącznie na zdrowiu cielesnym, a zaniedbano wymiar duchowy”. Rzeczywiście tak niekiedy bywało. Również w polskich szpitalach zdarzało się, że chorzy na COVID-19 nie mieli możliwości przyjęcia sakramentów: namaszczenia chorych, spowiedzi i Komunii Świętej. Nawet ci, którzy umierali.
Nie powinno tak być. Chory ma prawo do wizyty kapelana szpitalnego, a personel medyczny musi tak zorganizować leczenie, by duchowe wsparcie, oczywiście w warunkach bezpieczeństwa sanitarnego, było możliwe. I tego trzeba się domagać.
Choroba, cierpienie, perspektywa nadchodzącej śmierci – to bez wątpienia sytuacje graniczne. Wielu ludzi właśnie w takiej chwili uświadamia sobie sens życia, robi rachunek sumienia, podejmuje radykalne decyzje, na przykład o powrocie do wiary, do Kościoła, do sakramentów. I pragnie przystąpić do spowiedzi, niekiedy po wielu latach. Ważna jest też możliwość otrzymania sakramentu namaszczenia chorych, którego nie da się udzielić na odległość, przez szpitalną szybę, gdyż człowiek musi zostać namaszczony świętymi olejami. Sakrament chorych jest udzielany dla przywrócenia „pełnego zdrowia duszy i ciała”, może prowadzić także do uzdrowienia fizycznego (stąd całkowicie błędne jest myślenie, że to ostatni sakrament; można i warto go przyjmować wiele razy w życiu).
Kard. Parolin trafił w punkt. Zorganizowanie wizyty księdza człowiekowi choremu (nie tylko na COVID-19!) to niekiedy kwestia czyjegoś zbawienia. Człowiek ma prawo być przygotowany, by wyruszyć w podróż na drugą stronę istnienia. Dlatego modlimy się o szczęśliwą śmierć i prosimy Maryję, aby wstawiała się za nami „w godzinę śmierci naszej”. Amen! Tym razem zrobiło się pobożnie i poważnie.•
Milena KINDZIUK