Marcin Jakimowicz: Dawid nie bał się konfrontacji z Goliatem, bo... miał na koncie wiele ukrytych zwycięstw.
Goliat przez czterdzieści dni upokarza króla Saula i wojsko Izraela – do tego stopnia, że są kompletnie sparaliżowani. Dawid tego nie słyszy. Nie ma go wtedy na polu walki. Spokojnie pasie owce na wzgórzach Betlejem, rozmawia z Bogiem, nasiąka Jego obecnością, pokornie, w ukryciu uczy się pedagogiki królestwa. Jest wolny. Nie uczestniczy w praniu mózgu. Przychodzi i mówi: „Pójdę walczyć. Nie boję się Goliata”. Co się dzieje? Starsi bracia reagują agresją. To trochę tak, jak w każdej podstawówce nad Wisłą. Zawsze znajdzie się chłopak do bicia. Wszyscy są przerażeni, zastraszeni, poranieni, ale boją się to okazać, dlatego wyżywają się na nim. Nie zdejmą masek, nie odsłonią się, nie pokażą swojego lęku, tylko wyładują się na najsłabszym. Bracia Dawida, którzy sami nie znaleźli odwagi, by wyjść i walczyć, zaczynają ironizować: „Po co tutaj przyszedłeś? Komu zostawiłeś swoje owce?” (por. 1 Sm 17,28).
Eliab wybucha: „Przybyłeś tu, aby tylko przypatrzyć się walce” (1 Sm 17,28). Reaguje szyderstwem, upokarza Dawida. A ten spokojnie odpowiada: „Nie, ja się nie boję. Zaprowadźcie mnie do króla Saula. Nie boję się filistyńskiego giganta, który was od czterdziestu dni upokarza.
Wiecie dlaczego? Bo kiedy mnie nikt nie widział, kiedy w samotności pasłem owce, a przychodził niedźwiedź lub lew i porywał jedną z nich, to biegłem za nim i wyrywałem mu ją z paszczy”. Mam na koncie mnóstwo wygranych bitew – zwycięstw, których nikt nie widział: kiedy byłem sam w pokoju, z internetem, i mogłem wejść we wszystko... i miałem silną pokusę ale ją odparłem... Kiedy mnie nikt nie widział. Jezus powiedział, że zamknięta izdebka to kluczowe miejsce wszechświata. Chcesz się modlić? Wejdź do pokoju i zamknij drzwi (por. Mt 6,6).
Biblia mówi o złym duchu, że jest „jak lew”. To też ważna informacja. Bo Jezus jest Lwem z pokolenia Judy (por. Ap 5,5), a zły duch jest jedynie „jak lew” (1 P 5,8). To może być zwykły kundel albo ratlerek, tylko ma dobry PR i udaje lwa.
Zastanawialiście się, dlaczego młodziutki, zapomniany przez ojca i wyśmiewany przez starszych, trzęsących się ze strachu braci pasterz nie bał się wyjść na ring, by stanąć oko w oko z gigantem? Skąd wziął w sobie odwagę, której zabrakło Saulowi i całej sparaliżowanej strachem armii Izraela?
Dawid nie bał się konfrontacji z Goliatem, bo... miał na koncie wiele ukrytych zwycięstw.
Dawid wygrywał wielokrotnie. Kładł trupem lwy i niedźwiedzie. Czynił to z dala od świateł reflektorów, ukryty wśród betlejemskich wzgórz. A ponieważ miał świadomość, że stoczył wiele zwycięskich walk w ukryciu, nie wahał się stanąć na placu boju. Doskonale wiedział, że to nie jest jego wojna: „Dziś właśnie odda cię Pan w moją rękę, pokonam cię i utnę ci głowę. (...) Niech wiedzą wszyscy zebrani, że nie mieczem ani dzidą Pan ocala. Ponieważ jest to wojna Pana, On więc odda was w nasze ręce” (1 Sm 17,46a–47). Czy Bóg nie wybrał tego chłopaka ze względu na jego wierność w ukrytym miejscu?
Fragment książki Marcina Jakimowicza: „Jak się wygrywa wojny”
Książka do nabycia w sklepie „Gościa”
Marcin Jakimowicz