W miejscowości Velhartice na zachodzie Czech ustawiono automat do sprzedaży ziemniaków. Po wrzuceniu monet z maszyny wypadają dwa kilogramy bulw. Ziemniakomatem interesują się głównie turyści odwiedzający pobliski zamek.
Velhartice koło miasta Klatovy znane są z upraw różnych odmian ziemniaków. Obecnie sprzedawana jest Suzan, po niej przyjdzie kolej na Magdę. Nie wszystkie trafią do automatu, ponieważ odmian jest tu ponad dwadzieścia.
Pomysłodawcy działającego od ponad miesiąca automatu zdają sobie sprawę z ograniczeń maszyny: sprzedaje tylko jedną odmianę ziemniaków. "Nie zainwestowaliśmy dużych pieniędzy, zrobiliśmy bardzo proste urządzenie" - powiedział mediom kierownik lokalnej spółki "Vesa" Viktor Kopaczka.
Proste, a nawet skromne. Klient musi wejść do stodoły, ze ściany której wystaje rura. Obok jest stojak na papierowe torby i oznakowany otwór, do którego trzeba wrzucić odliczoną kwotę 30 koron, czyli ok. 5 zł. Dwa kilogramy ziemniaków na zachodzie kraju kosztują o połowę mniej niż na targowisku w Pradze. Dziennie spółdzielnia ma około 60 "zautomatyzowanych" klientów.
Pomysł na automat miał zachęcić do kupowania czeskich produktów i lokalnych wyrobów spożywczych. Nie bez znaczenia była chęć zareklamowania ziemniaków z Velhartic, które można także bez użycia automatu zamówić na zimę.
"Idea była taka, że ludzie spróbują naszych ziemniaków i stwierdzą, że są smaczne. Z odmian, które są na czeskim rynku, około 80 proc. to produkcja zagraniczna i tylko około 20 proc. - czeska. Sądzimy, że mamy dobre odmiany, które powinny być sprzedawane w kraju" - mówił Kopaczka. Stwierdził też, że jest to jedyny ziemniakomat w Europie Środkowej.
Firma, którą kieruje, ma około 430 hektarów ziemi rolnej.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ kib/