Maseczki i rękawice do ochrony przed koronawirusem nie sprawią, że masa śmieci w czasie pandemii wzrośnie lawinowo - ocenia dr hab. Wojciech Czekała. Jak mówi, negatywny wpływ na środowisko wyrzucanych produktów ochronnych może zrównoważyć ograniczenie konsumpcji i zmiana nawyków zakupowych.
Maseczki i jednorazowe rękawiczki na chodnikach, restauracyjne posiłki pakowane "na wynos" w pudełka i siatki lub podawane w plastikowych naczyniach, niezliczone przesyłki owinięte folią bąbelkową, paczki sklejone taśmą. Czy świat zasypią tony śmieci związanych z ochroną przeciwwirusową?
"Czas korzystania z maseczki czy rękawiczek wynosi zazwyczaj kilkadziesiąt minut. Potem trafiają one do śmietnika lub do środowiska. Problem dotyczy wpływu na środowisko jak i natury estetycznej, bo wszędzie je widać. Jednak masa wszystkich wyrzuconych maseczek i rękawiczek nie jest aż tak duża w stosunku do wszystkich produkowanych odpadów w Polsce" - mówi w rozmowie z PAP dr hab. inż. Wojciech Czekała z Instytutu Inżynierii Biosystemów Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który prowadzi badania dotyczące m.in. gospodarki odpadami.
"Największym zagrożeniem, jeśli chodzi o odpady komunalne, jest wszechobecny plastik, pochodzący m.in. z butelek, opakowań czy toreb" - zaznacza.
Naukowiec przyznaje, że choć ochrona środowiska i działania zgodnie z zasadą "zero waste" są bardzo ważne - to zdrowie jest najważniejsze. Dlatego nie należy się buntować przeciwko zaleceniom związanym np. z używaniem jednorazowych naczyń.
"Ilość powstających odpadów jest warunkowana konsumpcjonizmem - tak było przed koronawirusem, jest obecnie i będzie w przyszłości. Dużym problemem są opakowania, także te, w których otrzymujemy żywność zakupioną w restauracjach na wynos" - wylicza dr hab. Czekała. - "Ograniczenie konsumpcji i racjonalne zakupy to jest coś, co możemy zrobić, żeby nie zmarnować naszego wysiłku w kwestii działań proekologicznych".
W 2018 r. wytworzono w Polsce ponad 12 milionów ton odpadów komunalnych. Jak podaje rozmówca PAP, przeciętny mieszkaniec Polski w 2018 roku wyprodukował 325 kg odpadów komunalnych (dane GUS, 2019 r.). Ilość ta systematycznie rośnie - o kilka-kilkanaście kilogramów śmieci na osobę rocznie. Jego zdaniem dopiero na podstawie danych dotyczących roku 2020 będzie można stwierdzić, czy koronawirus w znaczny sposób przyczynił się do wzrostu ich masy w przeliczeniu na mieszkańca. Jeżeli będzie to wzrost o około 10 kg w stosunku do roku ubiegłego, to będzie zgodny z panującymi trendami.
Dr hab. Czekała w sytuacji spowodowanej pandemią widzi szansę na zmianę zachowań konsumenckich. Naukowiec jest przekonany, że zmiana nawyków w robieniu zakupów zrównoważy negatywne efekty dla środowiska w postaci zwiększonej ilości środków ochrony osobistej w masie śmieci ogółem.
"Wcześniej wielu z nas żyło w biegu, przemieszczając się między domem, pracą, drugą pracą, treningiem i innymi miejscami, w których przebywamy. Każdego dnia między wszystkimi naszymi obowiązkami trzeba było zrobić zakupy czy coś zjeść. Kupowaliśmy bardziej pod wpływem impulsu, niż faktycznej potrzeby. Teraz zwolniliśmy, możemy lepiej decydować o tym, co kupujemy. Częściej jemy w domu, a zakupy możemy robić w sposób bardziej zrównoważony, także te wysyłkowe - nie tylko po to, żeby kurier miał mniej pracy, ale też z korzyścią dla środowiska" - mówi.
Naukowiec przypomina, że maseczki i rękawiczki związane z ochroną przeciwwirusową należy wrzucać do czarnych pojemników na odpady zmieszane. Również plastikowe naczynia z restauracji często trafiają do odpadów zmieszanych, nie tylko ze względu na pandemię, ale po prostu dlatego, że są one na ogół bardzo zabrudzone i nie powinny trafić do żółtych pojemników na tworzywa sztuczne. Podobnie nie można wrzucać do niebieskiego pojemnika zatłuszczonego kartonu po pizzy, czy zanieczyszczonego zupą kubka.
Wojciech Czekała zwraca też uwagę na rolę pracowników sektora gospodarki komunalnej, gdyż - jak mówi - zbieranie, wywożenie i sortowanie śmieci w dobie koronawirusa to misja wiążąca się z dużym ryzykiem.
"Kiedy wyrzucamy śmieci, pamiętajmy, że ktoś te odpady musi zebrać, przewieźć, posortować i poddać składowaniu bądź spaleniu. Gdyby w sektorze gospodarki komunalnej zaczęły się masowe zwolnienia czy zachorowania powodujące zamykanie zakładów, to mielibyśmy sytuację kryzysową. Ten sektor - zaraz po służbie zdrowia i sanepidzie - powinien być jednym z najbardziej docenionych w czasie koronawirusa" - podsumowuje naukowiec.
Popularność tworzyw sztucznych, wykorzystywanych w związku z pandemią, dostrzegana jest na świecie przez media, służby różnych krajów i urzędy. Np. włoski Instytut Ochrony Środowiska prognozuje, że wyrzucone w tym kraju w bieżącym roku zużyte maseczki ochronne i rękawiczki ważyć będą około 300 tysięcy ton. Codziennie na śmietniki we Włoszech trafia 37,5 miliona maseczek i 80 milionów rękawiczek.
Z kolei w Hiszpanii tylko w 750 sklepach zużyto w okresie epidemii 150 mln sztuk plastikowych rękawic - podał w końcu czerwca hiszpański dziennik "El Mundo".
"Koronawirus pozbawił nas wielu rzeczy. Niektóre jednak nam przywrócił z całą mocą. Wśród nich jest plastik" - napisał "El Mundo". W gazecie podkreślono, że dzięki możliwości wykonania różnych form z plastiku oraz jego różnorodnej tekstury "plastik jest obecnie jednym z najbardziej pożądanych materiałów w 2020 r. I nie zapominajmy - bardzo tanim".
Gazeta zauważa jednocześnie, że powrót do masowego korzystania z plastiku na świecie następuje w okresie, kiedy jego użycie w sklepach w wielu państwach świata było ograniczane do minimum, m.in. poprzez zastępowanie toreb z plastiku innymi materiałami.