Belgia rozliczy byłego króla Leopolda II za zbrodnie kolonialne?

Wstrząs, jaki wywołało zabicie przez policjanta w Minneapolis czarnoskórego George'a Floyda i przelewające się niemal przez cały świat antyrasistowkie demonstracje, ożywiły w Belgii debatę na temat rozliczenia króla Belgów Leopolda II za kolonialne zbrodnie w Kongu.

Afrykańska przeszłość Belgii jest wstydliwym tematem w tym kraju. Żyjący w latach 1835-1909 król Leopold II, którego bezlitosna i nastawiona na eksploatację polityka w Kongu przyczyniła się do śmierci milionów ludzi w tym kraju, nie został rozliczony do dziś.

Choć skandal, który wybuchł w 1908 r., po ujawnieniu skali eksploatacji jego prywatnej kolonii, doprowadził do tego, że ogromne afrykańskie terytorium przejęło od niego państwo belgijskie, to pomników monarchy nie brakuje w wielu belgijskich miastach i miasteczkach.

Jeden z nich został sprofanowany w tym tygodniu przez protestujących przeciwko rasizmowi w Gandawie. Na głowę popiersia założono biały materiał i oblano czerwoną, przypominająca krew substancją. Podobny los spotkał też pomniki władcy w winnych miejscach w kraju. Dewastacji dokonano m.in. w Muzeum Afryki w podbrukselskim Tervuren.

Placówka ta odnowiona niedawno była zamknięta przez wiele lat, bo ekspozycji zarzucano gloryfikowanie kolonializmu belgijskiego i przedstawienie mieszkańców Afryki, jako dzikusów. Miejsce to ma niechlubną przeszłość. Na jego terenie zorganizowano m.in. ludzkie zoo, w którym zwiedzający mogli zobaczyć zaimprowizowaną kongijską wioskę z przesiedlonymi z Afryki mieszkańcami.

Otwarte po renowacji muzeum zmieniło ekspozycje, jednak daleko mu do rozliczenia się z przeszłością kolonialną. Za część ekspozycji odpowiadają mający kongijskie korzenie współcześni artyści belgijscy, ale całość jest poświęcona Afryce jako takiej, a nie krwawej eksploatacji Konga.

Na fali protestów po śmierci Floyda belgijscy aktywiści wystąpili w tym tygodniu z szeregiem petycji na portalu change.org o usunięcie posągów Leopolda II oraz wzywających belgijski rząd, by przeprosił za zbrodnie w Kongu.

Petycje podpisały dziesiątki tysięcy osób, ale nie brak też takich, którzy uważają, że dawnego monarchę należy dalej czcić. "Przekazywanie naszej historii to bezcenne dziedzictwo (...) Bardzo ważne jest, aby dobrze znać przeszłość, aby móc dobrze budować przyszłość" - napisał użytkownik Pascale Baudimont, który na change.org wzywa do zachowania wszystkich pomników Leopolda w Brukseli. Jego petycja nie cieszy się jednak wielką popularnością - w piątek miała niespełna 300 podpisów. Dla porównania petycję o usunięcie pomników podpisało blisko 50 tys. osób.

Samowolne niszczenie monumentów, które miało miejsce w ostatnich dniach, spotyka się z krytyką ze strony władz. Burmistrz brukselskiej gminy Forest Marc-Jean Ghyssels, gdzie kolektyw antykolonialny zwalił z cokołu w nocy ze środy na czwartek popiersie Leopolda II, wyraził ubolewanie z powodu tego incydentu. "Nie jestem zwolennikiem ruchów, które chcą wykreślenia historii przez zmiany nazwy ulic, czy placów itd." - ocenił polityk cytowany przez publicznego nadawca RTBF.

Zbierający podpisy pod petycją przypominają, że Leopold II, choć nigdy nie postawił nogi w Kongu, przez 23 lata eksploatacji przyczynił się do śmierci 10 mln Kongijczyków. Przedstawiciele króla, stosując okrutne metody, m.in. obcinanie rąk, czy chłostę, wymuszali na rdzennej ludności niewolniczą pracę.

Pod koniec czerwca debata o kolonialnej przeszłości znowu wróci. Wówczas przypada bowiem 60. rocznica niepodległości Konga. Kraj ten był brutalnie eksploatowaną belgijską kolonią w latach 1885-1960.

« 1 »