Niewiniątka, podobnie jak dzieci zabite przez Heroda przed pierwszym przyjściem Pana Jezusa, teraz giną masowo na całym świecie przed Jego ponownym przyjściem – opowiada reżyser „Syndromu” Lech Dokowicz.
Gdy słyszymy z ambony słowo „aborcja”, mamy jednoznaczne skojarzenia: potępienie, tupanie nogami, nagonka. Wy wnosicie przez swój film sporo nadziei…
– Medialna nagonka, własne grzeszne wybory, ale też grzechy ludzi Kościoła, w tym zaniedbania w ogłaszaniu Bożego miłosierdzia światu, sprawiają, że wielu ludzi, którzy uczestniczyli w grzechach przeciw życiu, odrzuca naukę Kościoła. Niestety, odrzucając naukę, odrzucają miejsce, gdzie mogliby otrzymać ukojenie swoich ran i przebaczenie tych śmiertelnych grzechów. Jezus przyjął na siebie karę, którą powinien ponieść każdy grzesznik za każdy swój grzech. Karą za śmierć niewinnego powinna być śmierć tego, który mu ją zadał. Ale właśnie za te najstraszliwsze grzechy najbardziej cierpiał Jezus, a cierpiał po to, aby grzesznicy nie zostali potępieni na wieczność.
A jeśli nie zapłaczą nad swym grzechem? Współczesny, rozbawiony świat kompletnie nie zauważa tematu waszego filmu. Syndrom? Jaki syndrom?
– I tu tkwi sedno problemu. Jest jeden warunek, który musi być spełniony, by męka i śmierć Pana Jezusa mogły być przyjęte jako odkupienie grzechu: grzesznik musi go Bogu wyznać i błagać o jego przebaczenie. To znaczy, że tylko grzech wyznany skruszonym sercem będzie przebaczony. Grzech odżałowany i wyznany Bogu staje się błogosławioną winą. Św. Paweł podpisywał dokumenty skazujące chrześcijan na śmierć, a więc na jego rękach była ich krew. Nie przeszkadzało to Bogu uczynić z niego Apostoła Narodów. Dziś bardzo często Bóg zaprasza tych, którym przebaczył grzechy przeciw życiu, aby stali się apostołami Bożego miłosierdzia i szczególnymi orędownikami życia. W ten sposób wynagradzają oni swoje grzechy, uświęcają siebie i ratują ludzi pogrążonych jeszcze w ciemności. Diabeł robi wszystko, by tak się nie stało. Dlatego grzech aborcji jest najbardziej skrywanym i zakłamywanym grzechem świata. Tak długo, jak ludzie noszą w sobie tę głęboko skrywaną tajemnicę i nie proszą Boga o przebaczenie, tak długo są łupem szatana. A skutki takiej postawy sieją straszliwe spustoszenie w życiu doczesnym i mogą prowadzić do wiecznego potępienia.
Marcin Jakimowicz