O św. Eugeniuszu de Mazenod w dniu jego liturgicznego wspomnienia, mówi o. Dominik Ochlak z założonego przez tego świętego Zgromadzenia Oblatów Maryi Niepokalanej.
Jarosław Dudała: Św. Eugeniusz byłby dobrym patronem miłośników survivalu i sportów ekstremalnych. Czy może raczej: aixtremalnych! (pochodził z prowansalskiego miasta Aix, czytaj: Eks).
O. Dominik Ochlak: Ciekawa propozycja! (śmiech) Na pewno byłby dobrym patronem odważnych, może nawet ekstremalnych decyzji.
Arystokrata idący z Ewangelią do prowansalskich chłopów w porewolucyjnej Francji musiał mieć żyłkę do ryzyka. A oblackie misje? Też ekstremalne - albo w żarze Afryki, albo u Eskimosów. Coś w sam raz dla miłośników survivalu.
Nasz charyzmat to misje sensu stricto, tworzenie Kościoła od podstaw. To się zaczyna od pragnienia czegoś więcej. Pewnie to nasze życie jest dla wielu czymś, co przekracza ich horyzont. To jest właściwe dla naszego charyzmatu – podejmowanie zadań, które są obarczone ryzykiem i nie mają wielkich szans powodzenia...
"Mission impossible"... Takie jak kilkusetkilometrowe piesze wyprawy dla młodzieży, które Ojciec organizuje. Albo jak liczące tysiące kilometrów wyprawy rowerowe, które organizuje o. Tomasz Maniura – współbrat Ojca z Oblackiego Centrum Młodzieży w Kokotku koło Lublińca. Zamiłowanie do zadań ekstremalnych rasowy oblat ma w DNA.
Te nasze wyprawy rzeczywiście są robione "na wiarę". Najpierw były te rowerowe. One od początku odbywały się bez wsparcia technicznego i z całym dobytkiem na rowerach. My podobnie – idziemy pieszo, bez wsparcia technicznego, z całym dobytkiem na plecach. Nie umawiamy też z góry noclegów. Wierzymy, że Pan Bóg się o to zatroszczy.
O. Dominik Ochlak (z prawej). Facebook /Dominik OchlakSam św. Eugeniusz uchodził za człowieka ekstremalnego pod względem emocji. Mówił – a może krzyczał – że nie wolno do oblatów przyjmować ludzi przeciętnych.
Słucham teraz jego listów w formie audiobooków. W jednym liście bywa wiele uczuć. Potrafił jednocześnie upominać i okazywać ojcowską miłość. Nieraz się zdenerwował, a potem przepraszał. Stawiał duże wymagania, ale miał też w sobie dużo wyrozumiałości.
Gdy byłem w pierwszym domu naszego zgromadzenia w Aix-en-Provence, to opowiadano mi, że wieje tam wiatr od morza – mistral. Św. Eugeniusz też był nazywany mistralem. Był porywczy – jak ten wiatr. Ale ta porywczość, nawet jeśli była jakoś niezdrowa, to była przez niego równoważona miłością ojcowską.
A wymagania? Tak, miał duże. Chciał zgromadzenia do zadań specjalnych. Wymagał od misjonarzy szczególnej gorliwości. Pisał, że w tamtych czasach – po rewolucji francuskiej – zwykła gorliwość nie wystarczy. Chciał robić rzeczy wielkie, ale tak, żeby się w tym po ludzku nie zagubić. Nie chciał, żeby dzieło "zjadło" człowieka. A Pan Bóg temu błogosławił.
Chyba tak, skoro św. Jan Paweł II powiedział Waszemu generałowi o. Marcellemu Zago, że chciałby dokonać w swoich czasach tego, czego św. Eugeniusz dokonał w swoich.
Tak! Papież miał nawet u siebie relikwie św. Eugeniusza, bo uważał go za swego osobistego patrona od nowej ewangelizacji.
*
Św. Eugeniusz de Mazenod (1782–1861) pochodził z rodziny arystokratyczno-urzędniczej z Prowansji. Podczas rewolucji francuskiej zbiegł z ojcem do Włoch. W 1802 r. wrócił do rodzinnego Aix. W Wielki Piątek 1807 r. doznał nawrócenia i postanowił wstąpić do seminarium duchownego w Paryżu. Święcenia przyjął w 1811 r. Oddał się misjom wśród prowansalskich ubogich, więźniów i młodzieży. W 1816 r. założył wspólnotę kapłanów, która przerodziła się w Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, zatwierdzone przez Watykan w 1826 r. W 1832 r. przyjął święcenia biskupie, a w 1837 r. został biskupem Marsylii. Miał udział w ogłoszeniu w 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi Panny. Został beatyfikowany w 1975 r. i kanonizowany w 1995 r. Jego liturgiczne wspomnienie przypada 21 maja.
Jarosław Dudała Dziennikarz, prawnik, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 pracuje w „Gościu”.