Zaglądam do starych kopert i wzruszam się, trzymając zdjęcia Jana Pawła II i widząc jego drżące pismo.
Setna rocznica urodzin Jana Pawła II skłania do wspomnień.
W 1999 roku razem z rodzicami i bratem wybraliśmy się do Gliwic, by uczestniczyć we Mszy z papieżem Janem Paweł II. Niestety tego dnia nie przyleciał. We Mszy z nim udało nam się uczestniczyć dopiero w 2002 roku w Krakowie.
Ale! Gdy jego helikopter przelatywał na moim rodzinnym miastem w 1999 roku, pamiętam, jak podbiegliśmy do okna i zaczęliśmy machać. Raczej nas nie widział, ale dla nas było to olbrzymie przeżycie.
Nie wiem, co mi wtedy strzeliło do głowy (dodajmy 9-latce), ale napisałam wtedy do papieża list. O tym, że byliśmy w Gliwicach i niestety on tam się wtedy nie pojawił. Wspomniałam mu nawet o machaniu przez okno. Nie wiedziałam, jak zaadresować kopertę (czasy Internetu wtedy nie miały się tak dobrze). Więc, jeśli mnie pamięć nie myli, było mniej więcej tak: Papież Jan Paweł II, Città del Vaticano, Włochy.
Jakim szokiem było dla mnie, gdy po jakimś czasie mama przyniosła mi kopertę ze skrzynki, a na niej były dwie pieczątki miasta Watykan. Co to było za przeżycie! Otworzyłam kopertę, a w niej znajdowało się zdjęcie papieża, a na drugiej stronie podpis:
Zdjęcia z podpisami Jana Pawła II. MG/Foto Gość„Bóg jest miłością. Jan Paweł II. VII Pielgrzymka do Ojczyzny 5-17 VI 1999”.
Potem jeszcze trzy razy pisałam, przy okazji jego urodzin czy Świąt Bożego Narodzenia. Nadal nie znałam adresu, ale za każdym razem przychodziła odpowiedź, nawet z oficjalnym pismem od asesorów.
Dziś zaglądam do starych kopert i wzruszam się trzymając zdjęcia Jana Pawła II i widząc jego drżące pismo, nawet jeśli przedrukowane. Myślę, że każdy z nas ma z nim wspomnienia i nosi ślad jego pontyfikatu w sercu. Możemy Bogu dziękować, że mogliśmy żyć w tym czasie i cieszyć się jego obecnością.
Zdjęcia z podpisami Jana Pawła II. MG/Foto GośćMałgorzata Gajos