Sztuczna inteligencja kojarzy się z filmami science fiction i zagrożeniem. Dzisiaj jednak nie ma algorytmów, które nam zagrażają, ale jest coraz więcej takich, które pomogą lekarzom ratować nasze zdrowie i życie.
Historia rozwoju naszej cywilizacji mogłaby zostać napisana przez wynalazki, które ułatwiały nam życie. Koło, pług, dźwig, samochód, komputer… wszystko to ma nam pomagać, wszystko to w czymś jest od nas lepsze i zostało stworzone w konkretnym celu. Pomiędzy nami – twórcami – a każdym z tych wynalazków, które tworzymy od tysięcy lat, jest jednak taka sama relacja. My jesteśmy panami, a to, co budujemy, ma karnie wykonywać czynności, do których zostało zaprojektowane. Jakiekolwiek odstępstwa od zakresu wykonywanych obowiązków może być postrzegane jako objaw awarii. Jeżeli lodówka zamiast chłodzić, zaczyna grzać, wzywamy serwis albo kupujemy nową. Od tej zasady nie odstaje nawet komputer. Owszem, jest urządzeniem dość skomplikowanym, ale w gruncie rzeczy robi tylko to, co zostało mu zadane przez programistę. Ten musi krok po kroku opisać wszystko, co komputer ma wykonywać. Jeżeli nie przewidzi jakiegoś szczegółu, jeżeli źle opisze kroki procesora, komputer przestaje poprawnie działać. Pozostaje serwis albo wymiana oprogramowania. Sztuczna inteligencja rządzi się jednak innymi prawami. Pomiędzy nią a nami nie ma relacji pan–sługa. Tę relację w pewnym sensie można określić jako partnerską. I to może wzbudzać lęk albo nieufność. Nigdy wcześniej nie tworzyliśmy technologii, które w taki sposób jak sztuczna inteligencja mogą nas wspierać.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek