We Lwowie bracia albertyni, ze względu na brak możliwości stworzenia odpowiednich zabezpieczeń, musieli zawiesić wydawanie bezpłatnych obiadów.
W schronisku prowadzonym przez albertynów pozostało 48 mężczyzn, którym starają się nadal zapewnić dach nad głową i posiłek. - Różne organizacje, między innymi Kościół, starają się uprzedzić tę falę, która ewentualnie może nadejść - mówi brat Bernard, albertyn. - Niestety, byliśmy zmuszeni zaprzestać wydawania posiłków na zewnątrz.
W przytulisku mieszka czterdziestu ośmiu mężczyzn i jesteśmy za nich odpowiedzialni. Nie mają oni gdzie iść. Przestrzegamy wszystkich środków higieny. Ale najgorsze jest położenie ludzi, którzy nie mają ani pieniędzy, ani mieszkania. Znam przypadki osób, które zupełnie nie mają się gdzie podziać. Żyją na ławkach w parkach i nie mają żadnych środków do życia. To jest najbardziej dramatyczna sytuacja.
We Lwowie stwierdzono do tej pory oficjalnie jeden przypadek koronawirusa. Nie wiadomo jednak, jaka będzie sytuacja w najbliższych dniach.