Dla tych, którym trudno znaleźć własne słowa...
Modlitwa w ciężkiej chorobie - pieśń Ezechiasza
Pieśń Ezechiasza, króla judzkiego, gdy popadł w chorobę, ale został z niej uzdrowiony:
Mówiłem: W połowie moich dni
muszę odejść;
w bramach Szeolu odczuję brak
reszty lat moich!
Mówiłem: Nie ujrzę już Pana
na ziemi żyjących,
nie będę już patrzył na nikogo
spośród mieszkańców tego świata.
Mieszkanie me rozbiorą i przeniosą ode mnie
jak namiot pasterzy.
Zwijam jak tkacz moje życie.
On mnie odcina od nici.
Za dzień i jedną noc mnie zamęczysz.
Krzyczę aż do rana.
On kruszy jak lew wszystkie me kości:
<w ciągu dnia i jednej nocy mnie zamęczysz>
Jak pisklę jaskółcze, tak kwilę,
wzdycham jak gołębica.
Oczy me słabną patrząc ku górze.
Panie, cierpię ucisk: Stań przy mnie!
Cóż mam mówić? Wszak On mi powiedział
i On to sprawił.
Przeżyję spokojnie wszystkie moje lata
po chwilach goryczy mej duszy.
Nad którymi Pan czuwa, ci żyją,
wśród nich dopełni się życie ducha mego.
Uzdrowiłeś mnie i żyć dozwoliłeś!
Oto na zdrowie zamienił mi gorycz.
Ty zachowałeś mą duszę
od dołu unicestwienia,
gdyż poza siebie rzuciłeś
wszystkie moje grzechy.
Zaiste, nie Szeol Cię sławi
ani Śmierć wychwala Ciebie;
nie ci oglądają się na Twoją wierność,
którzy w dół zstępują.
Żywy, żywy Cię tylko wysławia,
tak jak ja dzisiaj.
Ojciec dzieciom rozgłasza
Twoją wierność.
Pan mnie zachowuje!
Więc grać będziemy me pieśni na strunach
przez wszystkie dni naszego życia
w świątyni Pańskiej.