Mówienie dziś o grzechu jest czynnością najwyższego ryzyka.
01.03.2020 00:00 GN 09/2020
Nieraz słyszałem: „Ksiądz tylko o jednym”. Ale jak ogłosić zwycięstwo Chrystusa nad złem i śmiercią, nie mówiąc o grzechu? Zwłaszcza że – jak stwierdza św. Paweł – „wszyscy zgrzeszyli”. Pamiętam, jakie wrażenie wywarł na dziennikarzach wpis papieża Franciszka pozostawiony w księdze pamiątkowej jasnogórskiego sanktuarium: „Módlcie się za mnie, bo jestem grzesznikiem”. Jak to? Papież grzesznikiem? Chyba już nie ma religii! A tymczasem Ojciec Święty wyraził tylko to, co każdy wierzący chrześcijanin winien wiedzieć o sobie samym w świetle słowa Bożego i własnego doświadczenia. Od Adama wszyscy nosimy w sobie jacer hara – instynkt zła, skłonność do czynienia tego, co nas rujnuje. W ludzkim sercu jest pęknięcie, które sprawia, że wszyscy popadamy w niewolę grzechu. Każdy krucyfiks, każda kalwaria uświadamia nam cenę odkupienia, jaką musiał za nas wszystkich ponieść Chrystus. Jeśli wyjdę z założenia, że jestem dobry, nawet gdy dopuszczę się wielu krętactw i zaniedbań, będę je banalizował i mówił: „Bez przesady, przecież nic szczególnego się nie stało. Nikogo przecież nie zabiłem”. Im więcej zachwytu nad samym sobą, tym silniejsza skłonność do udzielania sobie rozgrzeszeń. Nie dostrzegam w sobie mankamentów, w związku z tym nie muszę się zmieniać. Słuchanie o grzechach i o pokutowaniu budzi tylko niesmak. Życie nieoświecone miłością Chrystusa dopuszcza tylko dwie opcje: neurotyczne poczucie winy: „jestem kanalią” bądź neurotyczne poczucie bezgrzeszności: „nie mam sobie nic do zarzucenia”. Nic dziwnego, że Ukrzyżowany irytuje. „Należy rozprawić się ostatecznie z takimi pojęciami jak grzech” – wrzeszczeli rewolucjoniści ’68 roku. Człowiek, zbliżając się do Boga, wyraźniej widzi swą grzeszność. Początkowo takie odkrycie może wywoływać zaniepokojenie: „Jakże to, im bliżej Boga jestem, tym gorszy się staję?”. Oczywiście nie gorszy, tylko mniej ślepy. Prorok Izajasz, widząc światło Bożej chwały, wpadł w panikę: „Biada mi! Zginąłem, bo jestem człowiekiem o nieczystych wargach” (por. Iz 6,5). Podobnie zareagował Piotr: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem grzesznikiem” (Łk 5,8). To najlepsza diagnoza. Mówiąc: „jestem grzesznikiem”, potwierdzam: „jestem kochany”. Te dwa stwierdzenia potrzebują się nawzajem. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.