Co by było gdyby… Gdyby ktoś naprawdę zaczął kierować ewangelicznymi prawdami i próbował wcielać je w życie.
Takie pytanie postawił sobie w latach ’50 ubiegłego wieku wielki hiszpański reżyser Louis Bunuel i nakręcił na ten temat film, nagrodzony później zresztą na festiwalu w Cannes i zakwalifikowany na tzw. watykańską listę 45 ważnych i wartościowych filmów, którą opublikowano na 100-lecie kina.
Głównym bohaterem powstałego w 1959 roku obrazu „Nazarin” Bunuel uczynił młodego księdza. Kapłana pełnego szczytnych ideałów, zafascynowanego Chrystusem, który podobnie jak jego Mistrz, nie waha się iść do biednych, grzesznych i odrzuconych. Wielu – także spośród jego przełożonych - się to jednak nie podoba: bo jak to? Ksiądz przebywający w towarzystwie pijaków, złodziei i prostytutek?
- Służba służbą, ale co z kapłańską godnością? – pyta jedna z postaci w filmie. Inna wie zaś swoje: – To heretyk. Ekstrawagancki kaznodzieja… – pogardliwie i lekceważąco charakteryzuje ojca Nazario, bo przecież żaden inny ksiądz nie zachowuje się w ten sposób. Nie żyje w skrajnym ubóstwie, nie rozdaje potrzebującym (a czasem i naciągającym go) wszystkiego, co ma.
Tymczasem ks. Nazario autentycznie żyje słowami Chrystusa, który powiedział:
nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
A to nie jedyne Biblijne odniesienie w tym filmie.
Sporo scen i postaci zdaje się być niejako wyjętych z kart Ewangelii i przeniesionych w realia drugiej połowy XX wieku. Oglądamy więc m.in. coś na kształt współczesnej Drogi Krzyżowej, poznajemy uczniów i naśladowców księdza (przypominających apostołów i kobiety podążające za Jezusem). Jest też bardzo ciekawa „scena ogrodowa”: ojciec Nazario, uznany za renegata, zostaje pojmany przez żandarmerię, kiedy pracuje w ogrodzie. Jedna z pomagających mu kobiet, rzuca się na mundurowych z kijem, podobnie jak „jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana odciął mu ucho” w ogrodzie Getsemani.
Podobnych scen, aluzji i nawiązań jest w tym filmie dużo, dużo więcej. A więc uwspółcześnione kino biblijne. Niestety o bardzo pesymistycznym (a może realistycznym?) wydźwięku: że tak jak 2000 lat temu, tak i dziś historia Chrystusa skończyłaby się podobnie. Bo przecież ks. Nazarin to właśnie Chrystus, „bohater Chrystusowy”, postać bardzo mocno symboliczna. I niezwykła. I już chociażby dla samej kreacji jaką stworzył wcielający się w nią hiszpański aktor Francisco Rabal, warto zobaczyć ten poruszający i jakże smutny film, który
jest jednym z piękniejszych hołdów złożonych ludzkiej dobroci
- jak napisali o nim Adam Garbicz i Jacek Klinowski w II tomie "Kina, wehikułu magicznego".
*
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów oraz ABC filmu biblijnego
trailer de la pelícla Nazarin.