Prymas był niezłomny w kwestii obrony zasad, obrony wiary, nawet za cenę własnej ofiary, czyli uwięzienia, ale jednocześnie był człowiekiem rozmowy, dialogu, umiaru – powiedziała dr Ewa K. Czaczkowska.
Czy pisząc biografię kard. Wyszyńskiego natrafiła Pani Doktor na jakieś szczególnie zaskakujące fakty?
– Biografia z założenia jest syntezą tego wszystkiego, co już wiemy i co w trakcie pracy nad książką udało mi się do ustalonej wiedzy dodać. Na podstawie źródeł zgromadzonych w IPN, udało mi się, jak sądzę dobrze opisać inwigilację Wyszyńskiego przez UB i SB w całym okresie prymasostwa. Opisuję między innymi donosy składane na niego w okresie uwięzienia przez księdza Stanisława Skorodeckiego i siostrę Marię Graczyk. Opisałam, bodaj po raz pierwszy tak całościowo, stosunek Prymasa do opozycji demokratycznej w latach 70. ubiegłego wieku, a także relacje Wyszyńskiego z kard. Wojtyłą. Rozmawiałam z wieloma świadkami życia Wyszyńskiego, których grono, niestety, z każdym rokiem maleje.
Starałam się w książce pokazać Wyszyńskiego całościowo – opisać najważniejsze momenty w jego prymasostwie, ale też pokazać go jako człowieka z krwi i kości. Problemem w czasie pracy nad biografią stanowił nadmiar materiału. Musiałam dokonać selekcji w taki sposób, aby z książki wyłaniał się prymas Wyszyński w całej prawdzie i bogactwie.
Oczywiście zdarzają się jeszcze różne historyczne niespodzianki, jak np. niedawno odkryłam list biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego, prymasa-nominata, do papieża Piusa XII z 1 stycznia 1949 r. Wyszyński dzień wcześniej ostatecznie zgodził się przyjąć nominację na arcybiskupa gnieźnieńskiego i warszawskiego, prymasa Polski, którą Pius XII podpisał już 16 listopada 1948 r. W liście z 1 stycznia 1949 roku Wyszyński tłumaczy papieżowi dlaczego próbował odsunąć od siebie tę nominację. To piękny list, pokazujący olbrzymią skromność, pokorę i poczucie odpowiedzialności Wyszyńskiego. Pisał w nim, że obecne trudne czasy wymagają męża doskonale Bożego, mocnego duchem, obdarzonego mądrością i chrześcijańską rozwagą, gdy on czuł się człowiekiem „marnego stanu”, niegodnym objęcia takiego stanowiska. Te cechy, o których pisał pokazał w pełni w przyszłości. Ten list zaś, który w prymasowskim archiwum przeleżał niemal 70 lat, dodatkowo pokazuje go w pozytywnym świetle.
Czasem zdarzają się takie perełki, jak ten list, pozwalające uzupełnić naszą wiedzę o Wyszyńskim i jego prymasostwie. To jest właśnie w pracy historyka najciekawsze.
A jak Pani Doktor ocenia program ABC Społecznej Krucjaty Miłości, sformułowanej ponad 50 lat temu, a wciąż niezwykle aktualnej w dzisiejszej rzeczywistości? Czy można ją uznać za "testament w pigułce", który powinien stanąć dziś w centrum naszego myślenia o kard. Wyszyńskim?
– Absolutnie tak właśnie jest. ABC Społecznej Krucjaty Miłości w okresie beatyfikacji powinno być przedmiotem poznania, medytacji, a przede wszystkim aplikacji do codziennego życia każdego, kto chce poznać Prymasa i żyć jego duchem. Jest to bowiem „testament” czy życie chrześcijańskie ujęte w pigułce.
Prymas zaproponował ABC Społecznej Krucjaty Miłości w 1967 r., po zakończeniu Milenium Chrztu Polski. Jest to program krótki, ujęty w 10. punktach jak Dekalog. Ważnym elementem Krucjaty jest przebaczenie. Prymas sam je praktykował, to jedna z jego ważniejszych cech. Miał naprawdę co przebaczać i komu, poczynając od ludzi odpowiedzialnych za jego uwięzienie i tych, którzy go pilnowali w czasie internowania, po wielu donosicieli na wolności, czy osób nielojalnych. Jak napisał uwięziony w wigilię 1953 roku „Nie zmuszą mnie niczym żebym ich nienawidził” tak czynił - przebaczał, bo tak uczy chrześcijaństwo, a on tego uczy nas.
Oczywiście samo słowo „krucjata” może się źle kojarzyć, ale trzeba podkreślić, że oznacza tu walkę nie z kimś, ale ze swoimi słabościami, wadami. To program budowania relacji międzyludzkich, społecznych oparty na fundamencie miłości chrześcijańskiej. Mowa jest w nim o szacunku dla każdego człowieka, o tym, żeby mówić o ludziach dobrze, życzliwie, przebaczać wszystko i wszystkim, nie chować urazy, ale też działać na korzyść bliźnich, włączać się w pomoc społeczną, modlić się za każdego, również za nieprzyjaciół. Jest też wzmianka o obowiązku rzetelnej pracy. Można powiedzieć, że to „dekalog dobrego człowieka”. Prymas w swoim nauczaniu często mówił o tym, żeby aplikować miłość do życia społecznego i rozwiązań społecznych.
Czytaj dalej na następnej stronie