Warszawski sąd apelacyjny utrzymał w środę decyzję sądu okręgowego z października zeszłego roku o umorzeniu z powodu przedawnienia postępowania karnego wobec oskarżonych o tzw. prowokację na Chłodnej, czyli podrzucenie w 1983 r. przez SB do mieszkania ks. Jerzego Popiełuszki materiałów obciążających duchownego.
"Prokurator w zażaleniu nie wskazuje w żaden sposób i wprost, żeby był przypadek jakikolwiek w prawie międzynarodowym, żeby tego rodzaju jednorazowe zachowanie przez jakikolwiek sąd w innym kraju zostało uznane za zbrodnię przeciwko ludzkości. W związku z tym sąd apelacyjny uznał, że podniesione w zażaleniu zarzuty nie są zasadne" - mówił w uzasadnieniu środowej decyzji SA sędzia Zbigniew Kapiński.
Postanowienie sądu apelacyjnego jest prawomocne.
Sprawa dotyczyła podrzucenia w 1983 r. przez Służbę Bezpieczeństwa do mieszkania duchownego materiałów go obciążających, w tym amunicji, materiałów wybuchowych, a także ulotek i wydawnictw, których posiadanie było wówczas zabronione. Z powodu tych działań SB wdrożono przeciwko kapelanowi Solidarności postępowanie karne.
Zażalenie pionu śledczego IPN dotyczyło rozstrzygnięcia Sądu Okręgowego w Warszawie z 30 października ub.r., który uznał, że sprawa tej prowokacji uległa przedawnieniu. Z decyzją tą nie zgadzał się pion śledczy IPN, w którego ocenie czyny oskarżonych funkcjonariuszy SB kwalifikowały się jako zbrodnia przeciwko ludzkości, ponieważ były wymierzone nie tylko w ks. Popiełuszkę i duchowieństwo, ale w całą opozycję antykomunistyczną.
Akt oskarżenia prokurator IPN sformułował przeciwko trzem byłym funkcjonariuszom SB z Departamentu IV Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w sprawie tworzenia w 1983 r. "fałszywych dowodów w celu skierowania przeciwko ks. Jerzemu Popiełuszce ścigania o przestępstwo". Oskarżeni, z których część zmieniła nazwiska z lat 80., to skazani jako sprawcy późniejszego zabójstwa księdza. Do morderstwa doszło w nocy z 19 na 20 października 1984 r.