Z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy odbyły się w sobotę w Krakowie uroczystości pogrzebowe gen. bryg. Tadeusza Bieńkowicza "Rączego". "Jego walkę z bronią można zamknąć jednym - wstęgą, która spoczywa na jego trumnie i krzyżem Virtuti Militari" - podkreślił prezydent.
Żołnierz AK, kawaler Orderu Virtuti Militari, skazany przez komunistyczne władze na karę śmierci, zamienioną na dożywocie, zmarł 13 grudnia w wieku 96 lat w Krakowie. Jego uroczystości pogrzebowe miały charakter państwowy.
"Wielce szanowny generale, drogi nasz przyjacielu, wierny synu RP, trudno jest uwierzyć, że dziś to właśnie pana generała żegnamy. Że ze swoim pogodnym uśmiechem nie spotka nas tutaj za chwilę, jak zawsze uroczy, jak zawsze niezwykle spokojny, bardzo skromny w swojej niewątpliwej wielkości" - powiedział podczas uroczystości prezydent.
Andrzej Duda podkreślił, że kiedy wybuchła wojna gen. Bieńkowicz miał 16 lat. "Jako harcerz stanął do walki przeciwko okupantowi sowieckiemu, niemieckiemu. To harcerstwo, AK, ta walka z bronią w ręku, którą można dzisiaj - patrząc na to z punktu widzenia wielkiej historii, także historii jego życia - zamknąć jednym: tą wstęgą, która spoczywa na jego trumnie i tym orderem, który leży jako pierwszy, bo jest najważniejszy: krzyż Virtuti Militari" - stwierdził.
Podkreślił, że każdy żołnierz tamtych czasów doskonale wie o tym, że wtedy tego odznaczenia "za darmo, na tak zwane piękne oczy nikomu nie dawano". "To było rzeczywiście odznaczenie za męstwo, wyjątkowe bohaterstwo, wyjątkowy heroizm, na który stać było niewielu. Dlatego tak niewielu to wielkie odznaczenie otrzymało" - zaznaczył prezydent.
Wskazywał, że Bieńkowicz sprzeciwiał się zniewoleniu, które pod fasadą wolności przyszło po zniewoleniu niemieckim. "Zapłacił za to srogą cenę, uwięzienia, tortur, wyroku śmierci" - zaznaczył.
Andrzej Duda podkreślał, że Bieńkowicz "nigdy nie zaparł się sam siebie, nigdy nie zaparł się swojej wiary i przekonań, nigdy nie poddał swojego ducha, nigdy się nie złamał. Dlatego tak często powtarzamy, mówiąc o nim, że był żołnierzem niezłomnym".
Akcentował, że dzięki jego odwadze, niezłomności i służbie Rzeczypospolitej do samego końca, przyszła wolna Polska. "Nie byłoby bohaterstwa i odwagi ludzi Solidarności, gdyby nie to bohaterstwo poprzedników" - mówił.
Przemawiając w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, Duda podkreślił, że "Rączy" "nigdy nie epatował cierpieniem, tym, co tak w straszliwy sposób przeżył", lecz zachowywał pogodę, "opowiadał z lekkością o latach swojej walki partyzanckiej, czasem wręcz dowcipnie o rzeczach, które przecież były bardzo trudne.
Wyraził satysfakcję, że z jego rąk oficer otrzymał awans na stopień generalski. "Nawet nie za walkę w tamtych czarnych latach II wojny światowej i po niej, nie za to cierpienie, przez które przeszedł, nawet nie za to bohaterstwo, którym wtedy się wykazał, i hart ducha niezwykły, ale za jego późniejszą postawę, bo generał to jest ktoś, kto prowadzi. Generał to nie jest ktoś, kto wytrzyma ból, to nawet nie jest ktoś, kto potrafi wymierzyć broń we wroga i nie waha się zasłonić własną piersią, jeżeli trzeba. Generał to ten, kto umie prowadzić innych, kto ma ten talent, że wokół niego chcą się gromadzić żołnierze i kto w związku z tym jest wodzem" - mówił prezydent.
Dodał, że Bieńkowicz "był wodzem dlatego, że chcieli do niego przychodzić. Był cały czas twardym żołnierzem, pokrytym tylko ciałem starszego mężczyzny".
"Panie generale z całego serca w imieniu Rzeczypospolitej dziękuję za pana piękne życie, wspaniałą bohaterską walkę, hart ducha i wielkie oddanie ojczyźnie do samego końca, jako harcerza, jako żołnierza, jako tego, który przeszedł przez piekło cierpień, jako wreszcie świadka, wodza i nauczyciela. Rzeczpospolita () nigdy panu tego nie zapomni. Część i chwała bohaterom, spoczywaj w pokoju" - zakończył Duda.
Mszy św. żałobnej przewodniczył biskup pomocnicy Archidiecezji Krakowskiej Damian Muskus. Jak podkreślił hierarcha, gen. Bieńkowicz miłości do ojczyzny uczył całą swoją postawą, przez lata tułaczki wojennej i powojennych prześladowań. "Dziś dziękujemy Bogu za jego piękne życie, za postawę bohaterską i za miłość ojczyzny" - zaznaczył.
W ostatnim pożegnaniu generała "Rączego" oprócz rodziny, kombatantów, żołnierzy Wojska Polskiego oraz przyjaciół i wychowanków weterana, wzięli udział przedstawiciele władz państwowych i samorządowych - z prezydentem Andrzejem Dudą, szefem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Janem Józefem Kasprzykiem oraz prezesem IPN Jarosławem Szarkiem na czele.
Szef UdSKiOR Jan Józef Kasprzyk podkreślił w swoim przemówieniu, że gen. Bieńkowicz był człowiekiem niezwykłym i niezłomnym. "Był niezłomnym rycerzem dobrej sprawy, zawsze stawał po stronie dobra" - podkreślił.
"Dzięki temu, że on i jego pokolenie nie ulegli, przyszło zwycięstwo, wolna Polska, wymarzona, wyśniona, wymodlona, wywalczona przez takich jak on - niezłomnych rycerzy dobrej sprawy" - dodał Kasprzyk.
Według niego "Rączy" był "tym kamieniem rzucanym na szaniec ojczyzny, poświęcał dla niej wszystko i nigdy nie uległ". "Panie generale, dobrze zasłużyłeś się Rzeczypospolitej, niech polska ziemia przytuli cię tak mocno, jak ją kochałeś" - podkreślił szef UdSKiOR.
Po mszy kondukt pogrzebowy przeszedł na miejsce wiecznego spoczynku zmarłego w Alei Zasłużonych w wojskowej części Cmentarza Rakowickiego. Uroczystość z udziałem honorowej asysty wojskowej zakończyła salwa honorowa oraz ceremonia złożenia wieńców.
Tadeusz Bieńkowicz "Rączy" urodził się 19 kwietnia 1923 r.; we wrześniu 1939 r. był ochotnikiem w baonie frontowym harcerzy w Lidzie. Od 1943 r. służył w Armii Krajowej na terenie Okręgu Nowogrodzkiego. Przyjął pseudonim "Rączy", pełnił funkcję dowódcy plutonu w 2. batalionie 77. Pułku Piechoty AK. Jako dowódca grupy szturmowej przeprowadził akcję odbicia więźniów w Lidzie, za co został uhonorowany Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari.
Po zakończeniu wojny i przedostaniu na terytorium Polski nie ujawnił się - do czerwca 1950 r. działał w konspiracji Ruchu Oporu Armii Krajowej. Aresztowany przez UB w Gdańsku za działalność antykomunistyczną, poddany wielomiesięcznym przesłuchaniom i torturom, po procesie został skazany na karę śmierci, zamienioną na dożywocie. W maju 1956 r. na mocy amnestii został zwolniony z więzienia.
Przez wiele lat prowadził aktywną działalność społeczno-kombatancką. W 2016 r. za wybitne zasługi w pielęgnowaniu pamięci o najnowszej historii Polski, za działalność kombatancką i społeczną odznaczony został Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
W 2018 r. prezydent Andrzej Duda wręczył mu awans generalski.