Sondaż: Wygrywa Andrzej Duda, Hołownia zmniejsza dystans do Kidawy-Błońskiej

Wyniki sondaży wskazują, że raczej czeka nas druga tura wyborów prezydenckich, a w niej wszystko się może zdarzyć.

Dwa opublikowane w ostatnim czasie sondaże prezydenckie wskazują, że w majowych wyborach prezydenckich raczej czekają nas dwie tury i o ile miejsce Andrzeja Dudy jest w drugiej rundzie bitwy o Pałac Prezydencki w miarę pewne (w miarę, bo poprzednie wybory pokazały, że w demokracji nie ma nic pewnego), to już jego kontrkandydat nie jest taki oczywisty i wcale nie musi to być Małgorzata Kidawa-Błońska.

W badaniu zrealizowanym przez firmę Maison&Partners w dniach 13-18 grudnia na reprezentatywnej grupie 1025 Polaków urzędujący prezydent otrzymał poparcie 39 proc. badanych. Jego główna rywalka, kandydatka Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska może liczyć na 21 proc. głosów, a bardzo dobry wynik zanotował też wchodzący do polityki Szymon Hołownia. Na byłego prezentera TVN głos chce oddać aż 16 proc. ankietowanych. 
Poniżej dwucyfrowego wyniku znaleźli się Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL, 8 proc.), Krzysztof Bosak (Konfederacja, 4 proc.) i potencjalna kandydatka lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (2 proc.). 

Nie mniej ciekawe są wyniki drugiego sondażu, przeprowadzonego przez pracownię Social Changes dla portalu wPolityce.pl. Tutaj Andrzej Duda zebrał wyraźnie więcej, bo aż 46 proc. Kandydatka PO ma poparcie 23 proc. badanych, a podium ponownie zamyka Szymon Hołownia z wynikiem 13 proc. W porównaniu z poprzednim sondażem tej pracowni to wzrost aż o 4 punkty procentowe. 7-procentowe poparcie uzyskał Władysław Kosiniak-Kamysz i Adrian Zandberg (jak dotąd nie jest jasne, kogo wystawi lewica, stąd różni kandydaci w różnych sondażach). Krzysztof Bosak ma stabilne, ale stosunkowo niewielkie poparcie 4 proc. ankietowanych.

Choć do wyborów zostało jeszcze blisko 5 miesięcy i zdarzyć może się absolutnie wszystko, to na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że Andrzejowi Dudzie będzie bardzo trudno wygrać w pierwszej turze. Sporo zamieszania zrobiło wejście do gry Szymona Hołowni, który od ogłoszenia swojej chęci walki o prezydenturę systematycznie zyskuje poparcie. Czy jest w stanie prześcignąć w tym wyścigu Małgorzatę Kidawę-Błońską? Trudno powiedzieć. Bardzo wysoki, 20-procentowy wynik Pawła Kukiza w I turze wyborów w 2015 roku pokazał, że jest w Polsce spora grupa ludzi zmęczonych tymi samymi twarzami w polityce. I chociaż wtedy taki wynik nie pozwolił wejść do drugiej tury, tym razem może być inaczej. Przypadek Hołowni jest też ciekawy z tego powodu, że chociaż w pierwszej turze odbiera głosy głównie umiarkowanego elektoratu kandydatów opozycyjnych, to w razie braku wejścia do drugiej tury wydaje się, że większość jego wyborców poprze kandydata opozycji. A jeśli wejdzie? Wtedy już naprawdę wszystko się może zdarzyć.

Ciekawa jest też duża rozbieżność między wynikami lewicy w przypadku dwóch różnych kandydatów. Pokazuje to jak ważna jest rozpoznawalność kandydata. Adrian Zandberg jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci po lewej stronie sceny politycznej. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk jest mało rozpoznawalna dla szerszego elektoratu. Oczywiście na 5 miesięcy przed wyborami to jeszcze o niczym nie przesądza - W grudniu 2014 r. mało kto znał Andrzeja Dudę. Jednak za Dudą stało rosnące w siłę PiS, a dzisiejszy elektorat lewicy jest znacznie mniejszy. Wystawienie mało rozpoznawalnej kandydatki może się skończyć powtórką projektu wyborczego z Magdalena Ogórek w roli głównej. 

« 1 »

Wojciech Teister