Nieczęsto zdarza się szansa, żeby zobaczyć największe laboratorium cząstek na świecie. Nieczęsto zdarza się szansa, żeby porozmawiać z jego szefową. Miałem szczęście.
CERN, największe na świecie laboratorium cząstek elementarnych, przechodzi obecnie remont. Nie dlatego, że coś się popsuło, tylko dlatego, że nawet zasłużone urządzenia cały czas trzeba udoskonalać. Gdy przebudowywane są detektory, projektowane nowe eksperymenty, a przede wszystkim poprawiana jest skuteczność (choć fizycy mówią o tzw. świetlności) głównego akceleratora LHC, wtedy CERN można zobaczyć od środka. Dosłownie. W czasie normalnego funkcjonowania zejście pod ziemię, do tunelu, w którym rozpędzane są cząstki, jest niemożliwe. Ale teraz akcelerator nie pracuje, a detektory, w tym te wielkości bloków mieszkalnych, są wyłączone i w części rozkręcone. Można je zobaczyć. A to robi ogromne wrażenie. CERN powstał po wojnie po to, by odbudować europejską naukę. Ale także z potrzeby badania zjawisk, których zrozumienie wymaga współpracy nie kilku czy kilkudziesięciu, ale kilkuset, a nawet kilku tysięcy specjalistów z różnych dziedzin.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek