Podczas Synodu biskupów ścierają się różne poglądy, ale nie na zasadzie walki, czy forsowania swoich idei. Wysłuchujemy opinii, wyrażamy je, próbujemy siebie nawzajem zrozumieć. Na tym polega wzajemny szacunek, bez którego nie ma mowy o synodalności - mówi w rozmowie z KAI bp Jan Kot OMI z brazylijskiej diecezji Zé Doca, położonej w Amazonii. Jako jeden z czterech Polaków, w tym trzech, reprezentujących Kościół w Brazylii, bierze on udział w Synodzie Biskupów nt. Amazonii.
Księże Biskupie, Ojciec Święty mówi jasno: Synod Biskupów, to czas wsłuchiwania się w to, co Duch Święty chce powiedzieć Kościołowi. Czy po trzech tygodniach obrad, Ksiądz Biskup ma poczucie, że usłyszał coś nowego?
Bp Jan Kot OMI: Na pewno wspólna modlitwa i rozmowy pozwoliły odkryć nam nowe perspektywy i możliwości, których nie widzi się, będąc w małej grupie, albo samemu – tak, jak my, rozproszeni po terenie Amazonii. Każdy z nas patrzy z perspektywy swojej diecezji, a trzeba wiedzieć, że w naszym regionie, nawet w samej Brazylii, doświadczenia są bardzo zróżnicowane. Tutaj reprezentujemy w sumie 9 krajów.
Dużo modliłem się w tym czasie o to, żeby Pan Bóg do nas przemawiał. A co usłyszeliśmy? Ostatnie dni Synodu, to pokażą, to dla nas czas próby, bo będziemy czytać dokument końcowy, który w czwartek został ukończony przez zespół redakcyjny. W piątek popołudniu dostaniemy go do osobistej lektury, a w sobotę będziemy na jego temat rozmawiać i głosować nad jego zatwierdzeniem.
Czy obrady Synodu to trudny czas? Pytam nawet o kwestie zmęczenia: program jest bardzo intensywny, aula synodalna, w której spędziliście większość czasu, to relatywnie ciasne pomieszczenie, jeśli jest w niej ponad 300 osób.
Z jednej strony, nie mam porównania, ponieważ uczestniczę w Synodzie po raz pierwszy. Dla mnie to wszystko jest nowe. Pierwszy tydzień, który spędziliśmy w auli synodalnej, rzeczywiście był wymagający, w drugim tygodniu pracowaliśmy więcej małych grupach językowych. Bardzo pomaga zwyczaj wprowadzony przez papieża Franciszka, że po każdych czterech wystąpieniach w auli następują cztery minuty ciszy i tym piątym, który wówczas mówi jest Duch Święty.
Przede wszystkim, to bardzo interesujący czas, a poruszane tematy nie były dla mnie zaskoczeniem, gdyż rozmawialiśmy o nich podczas dwuletniego czasu przygotowań do Synodu.
Jak te przygotowania wyglądały w Brazylii?
Raz w roku odbywało się duże spotkanie grupy REPAM (Red Eclesial Panamazónica – Sieć Kościoła Panamazońskiego), w międzyczasie przeprowadziliśmy duże badania statystyczne w poszczególnych diecezjach, spotykaliśmy się ze świeckimi, z księżmi, siostrami zakonnymi, żeby poznać ich punkt widzenia, odczucia, propozycje i w ich imieniu rozmawiać tutaj. O to prosił i nadal prosi nas papież, byśmy jako biskupi wsłuchiwali się w głos ludzi „na dole”, w parafiach, a także poza nimi.
Co te statystyki i głos wiernych mówią o sytuacji Kościoła w Brazylii, tj. w amazońskiej części kraju?
Jednym z największych problemów jest to, że są u nas rejony, gdzie Kościół katolicki traci na liczebności, gdyż rosną w siłę przeróżne wspólnoty protestanckie. To dotyczy przede wszystkim wielkich miast. Dlatego potrzeba nowych dróg ewangelizacji.