Po śmierci Jacques’a Chiraca Francję ogarnęła nietypowa jak na ten kraj fala smutku i nostalgii za byłym prezydentem.
Francuskie gazety nie szczędziły górnolotnych słów po śmierci Jacques’a Chiraca. „Człowiek, który jednoczył Francuzów”, „Ukochany”, „Przyjaciel w trudnych czasach” – pisano. Bardzo podniosły charakter miały państwowe uroczystości. Trumna z ciałem zmarłego byłego prezydenta została wystawiona w paryskim kościele Dôme des Invalides, gdzie znajduje się grobowiec Napoleona Bonapartego. W uroczystościach pogrzebowych w kościele św. Sulpicjusza uczestniczyli przywódcy ponad 30 państw. Tysiące ludzi żegnały Chiraca na trasie konduktu, a wcześniej długie kolejki ustawiały się przed Pałacem Elizejskim i paryskim ratuszem, gdzie wystawiono księgi kondolencyjne. Głębokie przeżywanie żałoby przez naród francuski i fala sympatii wobec zmarłego prezydenta (w sondażu przeprowadzonym zaraz po śmierci Chiraca uznano go za drugiego najwybitniejszego prezydenta w historii V Republiki, tuż po de Gaulle’u) wywołały zaskoczenie za granicą. Patrzące chłodniejszym okiem media z europejskich krajów wskazywały na nikłą spuściznę Chiraca mimo czterech dekad pełnienia najwyższych francuskich urzędów i niezdolność przeprowadzenia reform. W czym więc tkwi fenomen wielkiego sentymentu Francuzów do Jacques’a Chiraca?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko