Ktoś zauważył, że po Soborze Watykańskim II Kościół zostawił łacinę, by otworzyć się na języki narodowe, a teraz pozostawia języki narodowe, by poddać się… językowi angielskiemu.
Łacina miała prowadzić do skostnienia nauczania, a ponadto ograniczać słuszne ambicje narodów, by posługiwać się mową najlepiej rozumianą, czyli własnym, narodowym językiem. Dziś perspektywa narodowa nie jest w modzie, bo ponoć trąci nacjonalizmem, a ten miałby być grzechem. Oczywiście z wyjątkiem aspiracji tzw. ludów tubylczych. W tym przypadku podkreśla się, jak pięknie jest żyć zgodnie z tradycjami oraz mową ojców i dziadów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ