Prezydent Donald Trump ogłosił w czwartek utworzenie dowództwa kosmicznego armii USA - SPACECOM. Na jego czele ma stanąć czterogwiazdkowy generał sił powietrznych. SPACECOM będzie służyć ochronie amerykańskich interesów w przestrzeni kosmicznej.
Według prezydenta decyzja zapewni, że przewaga USA w przestrzeni kosmicznej nigdy nie będzie kwestionowana i zagrożona.
Agencje zwracają uwagę, że Ameryka nie posiada jeszcze sił kosmicznych. Musi się na nie zgodzić Kongres USA. Według mediów nastąpi to po powrocie ustawodawców z sierpniowej przerwy wakacyjnej, mimo sceptycyzmu ze strony niektórych kongresmenów obu partii.
Według założeń siły kosmiczne będą miały zdolność wykrywania i niszczenia wrogich pocisków. Plany ich stworzenia wynikają m.in. z obaw o mające duże znaczenia dla USA satelity wojskowe i komercyjne.
Ogłaszając swe postanowienie w Ogrodzie Różanym Białego Domu prezydent wyjaśnił, że dowództwo kosmiczne korzystać będzie także z zasobów innych sił militarnych USA.
Rolą SPACECOM, które ma liczyć 700 osób, będzie m.in. zapewnienie łączności żołnierzom i dowódcom w terenie. Ma też ostrzegać atakami rakietowymi.
"Tak jak uznaliśmy ląd, powietrze, morze i cyberprzestrzeń za niezbędne pola walki, tak teraz będziemy traktować przestrzeń kosmiczną jako niezależny obszar nadzorowany przez nowe dowództwo bojowe" - powiedział Trump.
Stany Zjednoczone dysponowały dotychczas pięcioma rodzajami sił zbrojnych: wojskami lądowymi, marynarką wojenną, siłami powietrznymi, Korpusem Piechoty Morskiej (Marines) i Strażą Wybrzeża.