Nasza ziemia kryje jedne z największych bogactw na świecie, zarazem jednak w kraju szerzy się ogromne ubóstwo. Na ten paradoks wskazują biskupi Demokratycznej Republiki Konga postulując utworzenie obowiązkowego Funduszu Rozwoju Wspólnotowego. Międzynarodowe koncerny wydobywcze musiałyby do niego wpłacać pewien procent od swych obrotów, a uzyskane w ten sposób pieniądze inwestowane byłyby w rozwój kraju.
Krajowa Konferencja Biskupia Konga (CENCO) przygotowała trzy raporty dotyczące odpowiednio sektora wydobywczego, rolnictwa oraz ochrony środowiska. Ujawniła konkretne przypadki rabunkowej gospodarki, która sprawia, że zyski z kongijskich bogactw mineralnych czerpią głównie światowe koncerny, a do państwowej kasy trafiają tylko grosze. Jako przykład podano region Ituri, gdzie firmy wydobywcze przekazują państwu zaledwie 1 proc. od swych obrotów. „Zyski z wydobycia surowców mineralnych, które powinny być fundamentem naszej gospodarki i przyczyniać się do rozwoju kraju w istocie trafiają do kieszeni garstki skorumpowanych polityków, którzy przyzwalają na obecny stan rzeczy i na Zachód ” – podkreśla sekretarz generalny kongijskiego episkopatu. Ks. Donatien Nshole wskazuje, że zbliżające się wybory muszą doprowadzić do zmiany obecnego stanu rzeczy i przejęcia większej kontroli nad działaniem międzynarodowych koncernów obecnych w Kongu.
Jako krok ku zmianie obecnej sytuacji, biskupi Konga postulują utworzenie Funduszu Rozwoju Wspólnotowego, w którym obowiązywałby określony kanon opłat wydobywczych. Proponują opłaty wysokości od 3,5 do 10 proc. od obrotów firm. Najwyższy kanon dotyczyłby wydobywania tzw. minerałów strategicznych, jak kobalt i koltan. Biskupi wskazują, że uzyskane w ten sposób fundusze inwestowane byłyby w rozwój państwowej infrastruktury znacząco przyczyniając się do poprawy sytuacji mieszkańców tego afrykańskiego kraju. Wyliczają, że bogactwa Konga przyczyniłyby się do powstania nowych szkół, szpitali, przychodni zdrowia, do budowy dróg i studni oraz elektryfikacji najbardziej odległych zakątków.