W Białymstoku odbyły się w piątek uroczystości związane z 76. rocznicą wybuchu powstania w tamtejszym getcie. W oficjalnych wystąpieniach przy pomniku upamiętniającym obrońców getta podkreślano m.in. znaczenie pamięci o tych tragicznych wydarzeniach w wychowaniu młodego pokolenia.
Powstanie w białostockim getcie historycy uważają za drugi pod względem wielkości, po Warszawie, zryw ludności żydowskiej w walce z hitlerowcami. Bezpośrednim powodem wybuchu tego powstania były niemieckie przygotowania do ostatecznej likwidacji getta. Słabo uzbrojonych powstańców było trzystu; Niemców, dysponujących czołgami i samolotami, dziesięć razy więcej.
Główne walki toczyły się 16 sierpnia 1943 roku, w kolejnych kilku dniach broniły się już tylko pojedyncze punkty oporu.
Główne uroczystości związane z rocznicą wybuchu powstania odbyły się w południe przy pomniku upamiętniającym obrońców getta. Pomnik stoi na placu noszącym imię przywódcy powstania - Mordechaja Tenenbauma-Tamaroffa.
W uroczystościach wzięli udział m.in. przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, korpusu dyplomatycznego, delegacja z izraelskiego Yehud, które jest miastem partnerskim Białegostoku, byli też dawni żydowscy mieszkańcy Białegostoku i ich potomkowie z Izraela. Po modlitwach: żydowskiej, katolickiej i prawosławnej przy pomniku składano wieńce i kwiaty.
W oficjalnych wystąpieniach podkreślano m.in. znaczenie pamięci o tych tragicznych wydarzeniach w wychowaniu młodego pokolenia. "Naszym wspólnym obowiązkiem jest pielęgnowanie testamentu powstańców i niesienie w przyszłość świadectwa ich walki (...). Chwytających za broń łączyła fundamentalna niezgoda na dobrowolne poddanie się zbrodniczym zamiarom oprawców, łączyła ich walka o godność i człowieczeństwo w obliczu machiny zagłady" - napisał w liście do organizatorów i uczestników piątkowych uroczystości premier Mateusz Morawiecki.
"Każdy z dziesiątek tysięcy zamordowanych przez Niemców znajduje miejsce w naszych sercach i naszej narodowej pamięci. I tak będzie zawsze" - dodał szef rządu w liście odczytanym przez wojewodę podlaskiego Bohdana Paszkowskiego.
"76 lat temu skończyła się historia Białegostoku, miasta w którym obok siebie mieszkali Polacy i Żydzi" - mówił zastępca prezydenta Białegostoku Rafał Rudnicki, który swoje wystąpienie wygłosił najpierw po hebrajsku. Podkreślał, że powstanie w getcie było "walką o ludzką godność", a żydowscy powstańcy "z bronią w ręku chcieli pokazać, że nikt nie ma prawa odbierać ludzkiego życia z powodu rasy czy pochodzenia".
Rudnicki mówił, że "ludzkiej pamięci nie da się zabić". "Nie można zapomnieć tych, którzy współtworzyli nasze miasto. Tych bohaterów, dla których Białystok był i jest wspólnym domem" - podkreślił.
Burmistrz izraelskiego miasta Yehud-Monosson Yeala Machlis dziękowała za zaproszenie do udziału w uroczystości. "Jestem bardzo podekscytowana, widząc tu tak wielu ludzi, oddających szacunek społeczności żydowskiej, która tu żyła" - mówiła przypominając, że w Yehud jest dzielnica kiriat Bialystok, założona przez dawnych żydowskich mieszkańców Białegostoku.
Powiedziała też, że relacje Białystok-Yehud są silnym symbolem i znakiem tego, że szanują wzajemną przeszłość. Podkreślała znaczenie misji, jaką jest przekazanie historii heroizmu, oporu obrońców getta młodym, kolejnym pokoleniom. "Każdy z nas jest za to osobiście odpowiedzialny" - dodała Machlis.
Jakub Kagan ze stowarzyszenia byłych mieszkańców Białegostoku w Izraelu przypominał historię dawnych żydowskich białostoczan, ale też mówił o obecnej - jak to określił - "poważnej, produktywnej" współpracy między Polską a Izraelem. Dziękował władzom Białegostoku za ochronę miejsc pamięci historii Żydów w mieście i doroczne uroczystości upamiętniające obrońców getta.
Wcześniej, również w ramach piątkowych obchodów rocznicy powstania w getcie, złożono kwiaty pod Pomnikiem Wielkiej Synagogi, upamiętniającym ofiary pożaru z 27 czerwca 1941 roku, gdy Niemcy spędzili Żydów do największej w mieście bożnicy i ją podpalili. Data ta symbolizuje początek eksterminacji społeczności żydowskiej w Białymstoku.
Znicze zapłonęły również pod tablicą upamiętniającą Icchoka Malmeda, który został powieszony po tym, jak oblał kwasem dwóch hitlerowców. Stało się to pół roku przed wybuchem powstania, gdy rozpoczynała się likwidacja białostockiego getta i wywózki Żydów do obozu zagłady.