W Unii Europejskiej, wbrew stanowisku Polski i państw Europy Środkowo-Wschodniej, zwycięża stronnictwo przeciwników integracji krajów bałkańskich.
Na początku lipca w Poznaniu odbył się szczyt UE–Bałkany Zachodnie. Lecz już przed rozpoczęciem spotkania wiadomo było, że rozegra się ono w minorowych nastrojach, ponieważ Unia nie ma Bałkanom nic konkretnego do zaoferowania. We Wspólnocie wzięła górę dowodzona przez Francję frakcja przeciwników rozszerzenia. W czerwcu na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej zdecydowano o odłożeniu do jesieni rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Albanią i Macedonią Północną. W martwym punkcie utknęły też rozmowy z Serbią oraz Czarnogórą. To zła wiadomość dla Polski, która z innymi krajami regionu optuje za rozszerzeniem i przed czerwcowym posiedzeniem RUE wystosowała apel o niezamykanie drzwi przed kandydatami z Bałkanów. Najbardziej ucierpi jednak reputacja samej Unii, która wysyła sprzeczne sygnały, na przemian zapraszając bałkańskie kraje i odmawiając im prawa do integracji. Władze tych państw tracą cierpliwość do Brukseli, coraz przychylniej patrząc na zabiegające o ich względy Rosję, Chiny i Turcję.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko